Piński: Kukiz chce być drugim Kaczyńskim. A doradcy mówią mu, że tylko on ma charyzmę

Paweł Kukiz i Jarosław Kaczyński. / fot. PAP
Paweł Kukiz i Jarosław Kaczyński. / fot. PAP
REKLAMA

W tle domysłów dziennikarzy i polityków, czy prezes PiS Jarosław Kaczyński zdrowieje, czy też zmaga się ze śmiertelną chorobą, polska polityka staje się coraz bardziej groteskowa. PiS uchwaliło właśnie ustawę, która praktycznie pozbawia małe partie – balansujące na granicy 5-procentowego progu wyborczego – szansy zdobycie mandatów w wyborach do Europarlamentu.

Prawdziwym celem tej noweli Kaczyńskiego wydaje się jednak nie tyle kasowanie opozycji, co próba zapobieżenia woltom w PiS. Chociaż Kaczyński dał ostatnio pokaz krzepy, występując dwa razy publicznie i nieźle się prezentując, to wiadomo, że ze zdrowiem 69-letniego polityka nie jest dobrze. Przestój, w jaki trafiła polska polityka z powodu choroby Kaczyńskiego, pokazał to najdobitniej. Ruch Kaczyńskiego w sprawie wyborów jest ryzykowny, bo nowe prawo wyborcze niemal zmusza mniejsze opozycyjne partie i ugrupowania do współpracy. Kaczyński zdaje się jednak wiedzieć, co robi. W tych ugrupowaniach jest sporo ludzi, którzy za miejsce na listach PiS tudzież za stanowiska w instytucjach rządowych są gotowi do najdziwniejszych przysług dla rządzącej partii.

REKLAMA

Czytaj także: Lewak Śpiewak ma propozycję dla warszawiaków. Chce radykalnie… zwiększyć liczbę korków

Najciekawiej zareagował na tę sytuację Kukiz’15, a dokładniej to, co zostało z ugrupowania Pawła Kukiza. Otóż jeżeli wierzyć sejmowym kuluarom, Paweł Kukiz wymarzył sobie zostanie… następcą Kaczyńskiego. Kalkulacja popularnego muzyka, od kilku lat bez sukcesów próbującego bawić się poważną politykę, jest prosta. Oto po odejściu Kaczyńskiego (czy to na emeryturę polityczną, czy to do lepszego ze światów) jedynym politykiem mającym charyzmę wystarczającą do wypełnienia luki po Kaczyńskim jest on sam – Paweł Kukiz. Jedyne, co wydaje mu się konieczne do przejęcia tej władzy, to unikanie szerokich koalicji i czekanie, aż biologia zrobi swoje.

Długi marsz

Pod koniec 2017 roku Kukiz w paru wywiadach opowiadał, jak Jarosław Kaczyński pocieszał go po odejściu z Kukiz’15 Kornela Morawieckiego. Przypomniał mu, że Porozumienie Centrum w 1991 roku wprowadziło do Sejmu 44 posłów, jednak pod koniec kadencji, w 1993 roku, gdy doszło do przyspieszonych wyborów (które wyrzuciły PC z parlamentu), było ich już tylko 23. Kaczyński tłumaczył Kukizowi, że dzięki takiej selekcji zyskał swoją „pierwszą kadrową kompanię”, z którą później zbudował Prawo i Sprawiedliwość.

W 2015 roku Kukiz’15 zdobył 42 mandaty poselskie, a obecnie w ugrupowaniu zostało już tylko 29 posłów. Logika działań Kukiza ma polegać więc nie na budowaniu szerokiej koalicji, ale na tym, aby czekać na chaos, w który wejdzie polska polityka, gdy zabraknie Kaczyńskiego.

Analiza Kukiza nie jest bynajmniej pozbawiona podstaw. Opiera się ona na łatwo dostrzegalnym braku następcy Kaczyńskiego, dysponującego chociażby porównywalną charyzmą. Kukiz, jako artysta występujący tysiące razy przed ogromnymi rzeszami ludzi, wierzy swoją charyzmę wiecową. Dziś żaden z działaczy PiS poza Kaczyńskim takim politykiem nie jest. Antoni Macierewicz jest zwyczajnie zbyt radykalny, a kreowany na następcę Mateusz Morawiecki stwarza wyraźny dystans między sobą a zwykłymi ludźmi. Nie da się w Polsce wygrywać dużych wyborów, nie łapiąc porozumienia z ulicą.

REKLAMA