„Od lat pracownicy biedują, zarabiają mało. Czas, by władze ZUS zajęły się sprawą” – mówi Beata Wójcik ze Związku Zawodowego Pracowników w ZUS. Pracownicy tej instytucji zapowiadają, że już jesienią wyjdą na ulice domagając się wyższych zarobków.
Pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych chcą skorzystać z okazji i dołączyć do zapowiadanych ogólnopolskich protestów przedstawicieli budżetówki. Na ulicach pojawią się obok nauczycieli, pielęgniarek i mundurowych.
Oprócz manifestacji zapowiadane są także, uwaga, powolna praca i bardzo dokładne przeglądanie dokumentów.
„Na wydawanie decyzji o przyznaniu emerytur i załatwienie podstawowych spraw będzie się czekać godzinami”.
„Myślimy o tym, jak zmusić zarząd ZUS do rozmów o wyższym wynagrodzeniu. Od miesięcy słyszymy obietnice. I nic. Czasami myślimy, że to bardziej kłamstwa niż deklaracje o jakiejkolwiek wartości. Jak będzie trzeba, to odejdziemy od biurek. Niech rządzący i zarząd Zakładu sami sobie radzą, sami z ludźmi pracują” – mówi przedstawiciel związkowców.
Aż strach pomyśleć co stanie się z ZUSem w najbliższych tygodniach. „Zwolnienie pracy i wydawania decyzji” przy obecnym tempie może oznaczać ich całkowity brak. Przerwa na kawę, którą to najczęściej widujemy w momencie załatwiania naszych formalności zamieni się z kilkudziesięcio minutowej w kilkunastogodzinną…
A przecież można to wszystko zlikwidować i oddać ludziom ich pieniądze i po problemie.
źródło: money.pl