
Chińskie wojsko nakazało amerykańskiej marynarce wojennej latającej nad jedną z wysp znajdujących się na Morzu Południowochińskim, by „natychmiast opuścili” teren.
Samolot P-8A Poseidon leciał na wysokości 16 500 stóp, aby uzyskać widok nisko położonych raf koralowych przekształconych w garnizon z pięciokondygnacyjnymi budynkami, dużymi instalacjami radarowymi, elektrowniami i pasami startowymi, wystarczająco mocnymi, aby przenosić duże samoloty wojskowe.
Podczas lotu, który dał relacjonującym dziennikarzom z CNN rzadką okazję przyjrzenia się wyspie, załoga otrzymała 6 aż ostrzeżeń od chińskich żołnierzy, by Amerykanie wynieśli się z ich terytorium.
Na nakazy ze strony chińskiej, odpowiedź padała ta sama: Jesteśmy niezależną marynarką wojenną Stanów Zjednoczonych, prowadzącą legalne działania wojskowe poza krajową przestrzenią powietrzną jakiegokolwiek państwa nadbrzeżnego. Korzystając z praw gwarantowanych przez prawo międzynarodowe, działam z należytym uwzględnieniem praw i obowiązków wszystkich państw.
Odrzutowiec marynarki amerykańskiej przeleciał nad czterema kluczowymi wyspami w łańcuchu Spratly, w którym Chiny zbudowały fortyfikacje: Subi Reef, Fiery Cross Reef, Johnson Reef i Mischief Reef.
Pekin powiedział, że azjatycka potęga musi nadal zwiększać swoją obecność wojskową na Morzu Południowochińskim, aby chronić swoją suwerenność. Chiny obwiniają także Waszyngton i jego sojuszników o eskalowanie napięć w regionie.
Rzeczniczka chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Hua Chunying, powiedziała: Bawiąc się w tak zwaną militaryzację Chin na Morzu Południowochińskim, niektórzy ludzie w Stanach Zjednoczonych inscenizują farsę złodzieja, który krzyczy „stój złodzieju”. Oczywistym jest, kto militaryzuje Morze Południowochińskie.
Źródło: express.co.uk