Rządzący znów będą się lansować w Święto Wojska Polskiego. Stan polskiej armii woła o pomstę do nieba

Szef Ministerstwa Obrony Narodowej. / fot. PAP
REKLAMA

Jak co roku na ulice Warszawy, w rocznicę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej 1920 i Święto Wojska Polskiego, wyjedzie parada wojskowych pojazdów. W świętowaniu zwycięstwa nie ma nic złego, ale w czasie kiedy politycy będą lansować się na tle nielicznych nowoczesnych sztuk sprzętu, stan polskiej armii pozostaje fatalny.

Dziś Wisłostradą przejedzie parada Wojska Polskiego, podczas której zobaczymy supernowoczesny sprzęt, będzie to jednak prawie wszystko, co nadaje się do pokazania, jeżeli chodzi o stan posiadania polskiej armii. Modernizacja wojsk nie przebiega tak, jak byśmy wszyscy sobie życzyli, a 30 czy 40-letni sprzęt to nie wyjątki od reguły.

REKLAMA

Na ulicach pojawią się m.in. Rosomaki, czyli pojazdy wykorzystywane do transportu elitarnych jednostek. Zdecydowana większość z nich korzysta z BWP, czyli maszyn pochodzących jeszcze z lat 70. ubiegłego wieku. Na stanie mamy ok. 1,2 tysiąca sztuk i wszystkie są w standardzie, w jakim wyszły z fabryki. W praktyce oznacza to tyle, że od momentu, gdy weszły do służby w 1973 roku nie zmieniono w nich dosłownie nic – mówi Juliusz Sabak portalowi money.pl.

Oczywiście nie oznacza to, że tyle pojazdów jest sprawnych, w najlepszym wypadku mowa o sprawności rzędu 75 procent, czyli trochę ponad 800 40-letnich pojazdów. Zdecydowana większość krajów, nawet biedniejszych od Polski, wycofała się już z ich stosowania, nasze państwo jest jednak wyjątkiem.

W polskiej archaicznej armii wymianie opierają się nawet tak podstawowe rzeczy jak kaski. W tym przypadku mowa o modelach pochodzących nawet z lat 60. ubiegłego wieku. Skuteczność takich 50-letnich hełmów, wielokrotnie poddawanych naprawom byłaby w przypadku wystąpienia zagrożenia wiadoma.

Na pardzie pojawią się też Honkery, czyli samochód osobowo-terenowy, który jednak…nie radzi sobie w terenie. To właśnie takim pojazdem poruszał się Antoni Macierewicz, kiedy zakopał się w niezbyt grząskim błocie. Zdaniem ekspertów te samochody w ogóle nie nadają się do potrzeb armii.

Jeżeli chodzi o czołgi na wyposażeniu wojska wymienia się kilka podstawowych: Leopardy2, radzieckie T72, a także PT91. W chwili obecnej różnica między naszym T-72M1, a rosyjskim T72B2 jest taka, jak między Golfem z lat 80. a Golfem z rocznika 2010. Nazywa się tak samo, wygląda znajomo, ale na tym podobieństwa się kończą. Natomiast PT-91 Twardy to taki stary golf po tuningu – mówi Sabak, ekspert portalu Defence24.

Nie najgorzej wygląda stan sił powietrznych, ale i tutaj poza F-16 i MiG-29 nie mamy się czym pochwalić, zdecydowana większość sprzętu jest przestarzała i pochodzi nawet z lat 60. Na defiladach zawsze pojawiają się systemy Osa. Bardzo dobrze wyglądają, bo to amfibia na kołach, ma dużo rakiet. To jest relatywnie dobry system, ale też przestarzały – podkreśla Sabak.

Na koniec Marynarka Wojenna, ale tu sytuacja wygląda prawdopodobnie najgorzej. Ostatni nowy okręt został włączony do służby przeszło 18 lat temu, choć i tak mowa o zakupie używanej jednostce, która już wtedy dobijała do dwudziestki. Polska armia od lat pozostaje niedofinansowana, a im dłużej tym stan będzie się przeciągał, tym droższe będzie jej przywrócenie do odpowiedniego stanu.

Źródło: Money/Defence24

REKLAMA