Dzikusy z nożami podrzynają gardła Francuzom, a lewacka elitka dyskutuje o przyczynach

REKLAMA

Nieprzerwana od lipca seria napadów z użyciem noża wywołała we Francji medialną debatę. Podczas gdy jedni uważają, że badać należy indywidualne pobudki sprawców, inni twierdzą wręcz, że „to Francji podrzyna się gardło”. Lewacy oczywiście nie widzą, że to wszystko robota przybyszów, tylko doszukują się za wszystkim „problemów społecznych”.

Nie ma dnia, by francuskie media nie donosiły o napaściach z użyciem noża. W środę ujęto mężczyznę, który w Paryżu śmiertelnie ranił nożem pasażera za zwrócenie uwagi, że z rowerem nie wolno wchodzić do autobusu. W piątek stanie przed sądem Afgańczyk, który zranił cztery osoby, rzucając się na nie z nożem na ulicy w Perigueux na zachodzie Francji. W Grenoble od ciosów zadanych nożem zginął 26-letni mężczyzna, który ujął się za molestowaną przez Arabów przyjaciółką. Odnotowano przypadki zranienia policjantów i żandarmów podczas kontroli dokumentów.

REKLAMA

Pisząc o czekającym na przyznanie mu azylu 19-letnim Afgańczyku, który zranił cztery osoby w Perigueux, reporterka regionalnej gazety cytuje prokuratora, według którego „w żadnym wypadku nie można tu mówić o radykalnym islamizmie, gdyż napastnik przyznał, że tego popołudnia wypił butelkę whisky”.

Jak donosił dziennik „Sud-Ouest”, w środę policjanci, aby unieszkodliwić mężczyznę, który próbował poderżnąć gardło sąsiadce, musieli użyć tasera. Tego samego dnia w Bastii na Korsyce strażacy uratowali pięćdziesięciolatkę, poranioną nożem.

30-letni zabójca pasażera w paryskim autobusie figuruje w kartotekach policji jako sprawca „różnych wykroczeń, w tym kradzieży z użyciem przemocy i napadów” – informuje dziennik „Le Parisien”, powołując się na „źródła zbliżone do dochodzenia”, według których morderca jest „psychicznie niezrównoważony”.

Laurent Mucchielli, socjolog z CNRS (państwowe centrum badań naukowych, odpowiednik PAN) uznał w wywiadzie dla radia France Info, że „nie można mówić o żadnej epidemii”, gdyż mamy do czynienia „z następującymi po sobie nieszczęśliwymi wypadkami”.

Jego zdaniem trzeba brać pod uwagę „problemy rodzinne, porażki szkolne i brak integracji społecznej – czynników jest mnóstwo”. Wskazywał na „brak struktur pomocy psychosocjalnej, które zajęłyby się młodzieżą wplątaną w błędne koło przemocy”. Typowe gadanie lewaków, aby mydlić nam oczy.

Filozof Yves Michaud, specjalista od estetyki i angielskiej filozofii politycznej, który uznaje się za przedstawiciela „lewicy wolnościowej”, wezwał w wywiadzie dla opiniotwórczego portalu Atlantico, by nie zastanawiać się nad rzekomymi czy prawdziwymi zamiarami napastników, ale oceniać ich działania, gdyż to „działanie jest prawdą intencji”.

Profesor zwraca uwagę, że to „nie tylko islamo-lewackie pięknoduchy”, ale również liczne autorytety medialne tłumacząc napady nożownicze „śpieszą się z ogłoszeniem braku sprawdzalnych pobudek terrorystycznych, stwierdzeniem patologii mentalnej czy też alkoholizmu napastników”. „Czyli nic się nie dzieje, nie ma o czym mówić” – podsumował.

Zwrócił uwagę, że „pobudki są zawsze dosyć mętne i zmienne”, ale że obecne ataki z użyciem noża są „charakterystyczne dla islamizmu”. Dokonują ich terroryści, „ale również chorzy psychicznie czy chuligani”. „Można zastanawiać się nad rzeczywistą odpowiedzialnością sprawcy, ale to tylko pytanie dodatkowe, bez większego znaczenia. Chodzi bowiem o postępowanie według wzoru religijnego terroryzmu islamskiego” – tłumaczy profesor.

„Co więcej, propaganda islamska bez przerwy podsuwa ten wzór każdemu, kto ma ochotę sięgnąć po przemoc. A ponadto jest to wzór łatwo dostępny, niedrogi i o maksymalnym zasięgu komunikacyjnym i terroryzującym. I niezbyt ryzykowny, bo przed sądem zawsze można się powołać na brak premedytacji czy niepoczytalność” – dodaje Yves Michaud i przewiduje, że „te napaści szybko się nie skończą”.

Anne-Sophie Chazaud pisze w tygodniku „Causeur”, że „między śmiertelnymi poderżnięciami gardła a nieudanymi napaściami rozwija się +barbaria+, świadectwo upadku zasad współżycia społecznego. To na noże rozgrywa się teraz walka między naszym społeczeństwem a jego wrogami”.

Autorka zgadza się, że te napady nie są „atakami terrorystycznymi sensu stricto”, ale twierdzi, że „nie można zaprzeczyć, iż pewien odłam społeczeństwa jest w stanie secesji przeciw Francji i za nic nie chce uznać podstaw jej cywilizacji”. Artykuł nosi tytuł: „To Francji podrzyna się gardło”.

I tak we Francji będą teraz dyskutować nad przyczynami kryzysu, a na ulicach przybysze będą dalej szlachtować ludzi nożami. Nigdy nie możemy dopuścić, żeby takie dzikie obyczaje przyszły do Polski razem z imigrantami.

Źródło: PAP

REKLAMA