Ukraiński kierowca twierdzi, że nie zauważył znaku ograniczenia prędkości. Usłyszał zarzut umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym

Wypadek ukraińskiego autokaru pod Leszczawą. Foto: PAP/Darek Delmanowicz
Wypadek ukraińskiego autokaru pod Leszczawą. Foto: PAP/Darek Delmanowicz
REKLAMA

Zarzut umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku czego śmierć poniosły trzy osoby, a wiele doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, postawiła w niedzielę przemyska prokuratura kierowcy ukraińskiego autokaru, który w piątek w nocy uległ wypadkowi w Leszczawie Dolnej (Podkarpackie).

Jak poinformowała PAP zastępca prokuratora okręgowego w Przemyślu prok. Beata Starzecka-Skrzypiec, w niedzielę kierowca autokaru, 42-letni Mykoła Ł., został przesłuchany jako podejrzany i przedstawiono mu zarzuty. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia.

REKLAMA

Prokurator wyjawiła, że podejrzany mówił, iż droga była ciężka, nie znał tej trasy, miał polecenie przekroczenia polsko-ukraińskiej granicy w Krościenku. Utrzymywał, że od kiedy zobaczył znak informujący o serpentynach na drodze, jechał z prędkością 50-60 km na godz., natomiast znaku o ograniczeniu prędkości do 30 km nie zauważył.

Jak dodała prokuratur Starzecka-Skrzypiec, biegły z zakresu ruchu drogowego stwierdził, że kierowca jechał z prędkością znacznie przekraczającą dozwoloną w tym miejscu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że było to 75 km na godzinę przy ograniczeniu w tym miejscu do 30 km/h.

Przesłuchanie podejrzanego Ł. trwało ponad 4 godziny. Uczestniczył w nim tłumacz.

Prokuratura wystąpi z wnioskiem do sądu o aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące.(PAP)

REKLAMA