Nie dajcie się nabrać! Od przyszłego roku pensje będą niższe. Rządowa reforma emerytalna to ściema

Teresa Czerwińska oraz Mateusz Morawiecki. / fot. PAP/Radek Pietruszka
REKLAMA

Już od przyszłego roku pensje Polaków będą niższe, a wszystko, jak przekonuje premier Morawiecki, dla naszego dobra. Pracownicze Plany Kapitałowe to pułapka, która sprawi że Polacy będą zarabiać mniej w zamian za mglistą obietnicę nieco wyższej emerytury w przyszłości.

W ciągu 10 lat państwo polskie wpłaci 35-40 mld zł na prywatne, dobrowolne konta ludzi, konta emerytalne przyszłych emerytów – przekonywał wczoraj premier Morawiecki. To nieprawda, bo pieniądze będą zabierane już dziś, a prywatne staną się za kilkadziesiąt lat, o ile kapitan państwo ich wcześniej nie ukradnie.

REKLAMA

Socjaliści z PiS próbują mydlić ludziom oczy mówiąc, że „państwo dołoży składkę powitalną 250 złotych i dopłatę roczną 240 złotych”. Jednak, jak mawiała Margaret Thatcher, państwo nie ma żadnych własnych pieniędzy, nie dołoży więc niczego, a jedynie odda część zagrabionych wcześniej pieniędzy.

Składka ma być opłacana przez trzy podmioty, oprócz państwa, będą to pracodawca i pracownik, co oczywiście ma stworzyć mylne wrażenie, że sam pracujący nie ponosi aż tak dużych kosztów. Zarówno to, co będzie płacił sam, jak i to, co opłaci pracodawca, będzie pochodziło z kwoty jego wypłaty.

Ta zmniejszy się o kilka procent. Na konto pracownika w PPK będzie mogła wpływać łączna wpłata od 3,5 do 8 proc. wynagrodzenia. Do programu zostaliby zapisani wszyscy pracownicy, ale dostaliby oni czas na ewentualne wypisanie się. Jeżeli jednak o tym zapomną, pieniądze zostaną automatycznie od nich pobrane.

Pracownicze Plany Kapitałowe to „największy po 500 plus” program Prawa i Sprawiedliwości, którego nazwa wskazuje już na jego socjalistyczny charakter. Teresa Czerwińska, szefowa MF, zapewnia, że środki będą w całości prywatne.

To oczywiste kłamstwo, bo o prywatnych środkach każdy mógłby decydować sam i w dowolnym momencie wypłacić dowolną kwotę. Tymczasem środki staną się prywatne dopiero po ukończeniu 60. roku życia, przez uczestniczącego w programie pracownika, a i wtedy będzie on mógł je pobrać jedynie w określony sposób.

Jeśli uczestnik PPK po osiągnięciu 60 roku życia zdecyduje o wypłacie zgromadzonych środków, to 25 proc. zostanie mu wypłaconych jednorazowo, a pozostałe 75 proc. zostanie wypłaconych w co najmniej 120 miesięcznych ratach (10 lat).

Program PPK nie rozwiązuje więc w żaden sposób problemu emerytalnego w Polsce. W zamian za mglistą obietnicę nieco wyższej emerytury w przyszłości Polacy mają mieć niższe pensje przez kilkadziesiąt lat pracy. Warto pamiętać też przesłanie Alexisa de Tocquevilla, który pisał:

„Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”.

Nie ma żadnej gwarancji, że zabrane pieniądze przeleżą na kontach, którymi zarządza państwo, przez kilkadziesiąt lat w spokoju. Kiedy tylko pojawią się problemy z wypłatami emerytur (a pojawią się na pewno), szybko usłyszymy o konieczności przelania tych pieniędzy na inny, ważniejszy społecznie cel…

Źródło: PAP/NCzas

REKLAMA