Znów mamy do czynienia z napiętą sytuacją na Bliskim Wschodzie. Państwo Żydowskie mimo, że nigdy oficjalnie nie potwierdziło, że jest w posiadaniu broni nuklearnej, teraz grozi Iranowi jego użyciem.
„Ci, którzy grożą wymazaniem nas z powierzchni Ziemi, stworzyli dla siebie podobne niebezpieczeństwo i w żadnym razie nie osiągną celu” – powiedział Binjamin Netanjahu.
Premier Izraela Netanjahu wypowiedział te groźby podczas wizyty w izraelskim centrum badań jądrowych koło miasta Dimona na pustyni Negew. Okazją było nadanie ośrodkowi imienia zmarłego prezydenta Izraela Szimona Peresa.
Komentatorzy są przekonani, że premier Izraela mówił wprost do Iranu. Sugestia, iż groźba dotyczy broni nuklearnej była ledwo zawoalowana – podkreślają.
Dodajmy, że to właśnie władze w Teheranie wielokrotnie mówiły o konieczności „wymazania Izraela z mapy świata”.
Według wielu wywiadów i mediów Iran wspiera finansowo i militarnie organizacje uznające Państwo Żydowskie za swego największego wroga. Chodzi o Hezbollah w Libanie.
„Umowa z Iranem o ograniczeniu technologii jądrowych jest niewystarczająca i nie zapewnia, iż Iran nie zbuduje bomby atomowej” – ostrzega Jerozolima.
Władze Izraela namawiają ważnych światowych graczy, by wycofali się z porozumienia. Zawarto je z Teheranem w 2015 roku. Umowę porzuciły już wcześniej Stany Zjednoczone, jednak europejskie kraje próbują uratować pakt za wszelką cenę.
Może się to okazać niemożliwe, bo władze w Teheranie zapowiedziały w środę, że one także mogą wycofać się z dokumentu.
Źródło: wp.pl
