Andrzej Duda zainaugurował wczoraj rok szkolny w jednym z gdyńskich liceów. Wszystko byłoby dobrze, gdyby skupił się na sprawach związanych z edukacją. Prezydent jednak polecieć polityczni i ni z gruchy, ni z pietruchy wyjechał z komunistami w Sądzie Najwyższym.
„Tu jest Gdynia, którą zbudowała II Rzeczpospolita. Tu jest Gdynia, która walczyła przeciwko komunistom w 70. roku i wierzę w to głęboko, że większość mieszkańców Gdyni jest oburzona, że do dzisiaj w Sądzie Najwyższym orzekają ludzie, którzy w stanie wojennym wydawali wyroki na podziemie” – powiedział Andrzej Duda.
Niezależnie od zgody lub niezgody ze słowami Prezydenta, należy pamiętać że na wszystko jest miejsce i czas. Na pewno szkoła i rozpoczęcie roku szkolnego nie jest miejscem na przekonywanie do PiS-owskich zmian w sądownictwie. Nawet żona głowy państwa wydawała się zażenowana słowami męża.
Duda, niezrażony gwizdami i buczeniem, kontynuował dalej: „Wierzę, że będziemy mieli wolną, silną i sprawiedliwą Polskę. Wolną od komunistów i postkomunistów”. Na tym przemówienie się zakończyło, a z tłumu zdecydowanie bardziej słyszalne były gwizdy i buczenie niż brawa.
https://twitter.com/ta_Ren_/status/1035854812129181696
„Ten moment gdy u młodzieży stajesz się obciachem… Szkoda, że PAD nie posłuchał żony – jako nauczycielka w LO rozumie o wiele lepiej nastroje młodego pokolenia i wie, że nie da się mu wciskać takich kitów” – komentuje Jacek Wilk, poseł partii Wolność.
Z kolei Artur Dziambor dodaje: „Powiedzieć coś takiego na rozpoczęciu roku szkolnego w liceum. To jest jakaś farsa co wyczynia ten człowiek. Mógł postawić się tym, którzy go wstawili na urząd i stać się kimś, a jak tak dalej pójdzie odejdzie jako żart większy niż jego poprzednik. Wstyd!”