Leszek Miller przerywa milczenie. Mówi o stracie syna i jego żonie. „Coś się tam wtedy musiało stać…”

Leszek Miller. / fot. PAP/Leszek Szymański
Leszek Miller. / fot. PAP/Leszek Szymański
REKLAMA

Leszek Miller przerywa milczenie i na łamach „Super Expressu” mówi o stracie jedynego syna. „Wielki szok, ogromny. Nie mam słów. Wciąż mam syna przed oczami” – powiedział polityk. Ta tragiczna wiadomość dotarła do niego, gdy był na wakacjach.

Jak się okazuje w momencie, gdy doszło do tragedii w domu Leszka Millera juniora, były premier był z żoną i wnuczką na wakacjach w Grecji. W wywiadzie dla „Super Expressu” mówi, że gdy dotarła do niego wiadomość o śmierci syna, na początku w to nie uwierzył.

REKLAMA

„Zadzwoniłem sam do partnerki syna, żeby to potwierdzić. Natychmiast wróciliśmy do Warszawy. Chcieliśmy też jak najszybciej zobaczyć syna” – opowiada.

Na pytanie, czy coś niepokojącego działo się z synem, czy depresja mogła doprowadzić do jego śmierci, Miller powiedział, że to pytanie będzie mu towarzyszyć do końca życia. „Coś się tam wtedy musiało stać…” – dodał.

Zapewnił, że gdyby przeczuwał, że z synem dzieje się coś niepokojącego, nigdy by nie wyjechał. Zrobiłby wszystko, żeby móc cofnąć czas i syna uratować.

Podkreślił, że „jego partnerka była ostatnią osobą, która widziała Leszka żywego”. Jego zdaniem „coś między nimi musiało się stać, co pchnęło syna do tej straszliwej decyzji”.

„Ja sobie tego nawet nie wyobrażam, nie chcę wyobrażać” – stwierdził. Dodał także, że i on, i partnerka syna złożyli zeznania na policji i jest prowadzone szczegółowe śledztwo.

„Prokuratorzy nie wykluczają żadnego wątku. Będę czekał na jego zakończenie” – mówi były premier. Jak tłumaczy „SE”, chciałby poznać wszystkie okoliczności.

Na łamach „Super Expressu” były premier opowiada także o bliskich relacjach z synem. „W wakacje utrzymywaliśmy z nim stały kontakt. Moja żona rozmawiała z nim telefonicznie dwa dni przed jego śmiercią, a ja cztery dni przed tą straszną niedzielą” – opowiada.

Premier wspomina , że najprzyjemniejsze chwile były, jak jeździli razem z synem na narty, ostatnio organizowali również wspólne wycieczki rowerowe.

Źródło: Super Express

REKLAMA