
Czy w Biedronce nie będzie miał kto siąść za kasą? Na razie to odległy scenariusz, ale możliwy jeżeli popularna sieć nie spełni oczekiwań pracowników. Ci z nich którzy są zrzeszeni w ramach związku zawodowego „Solidarność” grożą bowiem strajkiem generalnym.
Pracownicy zrzeszeni w związku zawodowym „Solidarność”, który działa w Jeronimo Martins Polska, grożą strajkiem generalnym w Biedronce. Jakie są ich główne postulaty?
Związkowcom nie podobają się przede wszystkim zmiany, które zostały wprowadzane po wejściu w życie ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Chodzi tu o wydłużenie czasu pracy w soboty. Obecnie Biedronki są otwarte co najmniej do 22, a wiele z nich do 23.
Kolejne postulaty dotyczą zwiększenia zatrudnienia w sklepach, a ponadto zmiany wynagradzania pracowników, wprowadzenie nowego regulaminu oraz zmiany systemu premiowego. Związkowcy stawiają ultimatum przedstawicielom Jeronimo Martins do 15 września.
Tak o otwieraniu sklepów do 22-23 mówi Piotr Adamczak, przewodniczący „Solidarności” w Biedronce: O tej porze naprawdę mało kto robi zakupy i utarg jest niewielki. Zdarzają się za to agresywni klienci pod wpływem alkoholu czy innych używek.
„Trzeba jeszcze uporządkować sklep, podliczyć kasy i wykonać wiele innych czynności. W efekcie pracownicy wychodzą ok. północy” – mówi szef „Solidarności”. Przedstawiciele Jeronimo Martins mówią, że są zwolennikami dialogu, jednak jak na razie nie zajmują oficjalnego stanowiska.
Związkowcy jak zwykle nie rozumieją, że w gospodarce to nie pracownik jest najważniejszy, ale ma on służyć klientowi. Pracownicy często zapominają, że w pracy są jedynie przez kilka godzin przez ok. 20 dni w miesiącu, przez cały pozostały czas stają się klientami!