
Konkurencja sprawia, że największe polskie sieci muszą obniżać ceny i walczyć o klienta na różne możliwe sposoby. Kwoty które widzimy na paragonach są nadal wysokie, ale to w dużej mierze wina horrendalnych podatków, jakie nakłada na nas rząd.
Oficjalnie duża część wie, bo nie każdy, że płacimy przy zakupach podatek VAT. Jednak w cenę sprzedawanego towaru wliczone są wszystkie koszty jego wyprodukowania, transportu i sprzedaży. A więc np. benzyna używana do przewozu danego towaru to ponad 50 procent podatku.
Pensje, które pracodawca musi zapłacić siedzącym na kasie w Biedronce czy Lidlu to kolejne 40 procent podatku, których nie płaci zły i ohydny kapitalista, ale klient. Podatki zawsze są przerzucane na tych, którzy robią zakupy. Oprócz walki cenowej, która ma swoje ograniczenia sieci walczą o klienta reklamami.
Biedronka w ciągu zaledwie dwóch tygodni wydała na reklamę ponad 16 milionów złotych, tym samym stając się liderem pod tym względem. W rekordowym tygodniu sieć przeznaczyła na ten cel 9,5 miliona złotych. Dotychczasowy rekord należał do Lidla.
Niemiecka sieć supermarketów w swoim rekordowym tygodniu wydała nieco ponad 7,5 miliona złotych, z kolei w tygodniu, w którym rekord pobiła Biedronka było to 7,3 miliona złotych. Portal money.pl uważa, że jest to efekt zakazu handlu i bardziej zaciętej walki supermarketów, które utraciły część ruchu na rzecz handlu internetowego.