Polacy to ludzie mało ambitni, którzy nie są specjalnie zainteresowani, ani wiedzą, ani lepszym życiem, ani awansem. Taki wniosek nasuwa się po wywiadzie Krystyny Jandy dla „Gazety Wyborczej”.
„Nie ma pozytywnego snobizmu na pracę, wiedzę, lepsze życie, przesuwanie się wyżej w hierarchii społecznej” – mówi aktorka.
Bredzące aktorki. To określenie pojawiło się w ostatnich latach. Ono jest odpowiedzią na polityczne, społeczne i artystyczne frustracje aktorskiego środowiska, które w dość znaczny sposób utraciło kontakt z rzeczywistością. Przykładem takiej utraty kontaktu jest właśnie ten wywiad Krystyny Jandy dla „Gazety Wyborczej.”
Dziennikarz „Gazety Wyborczej” spytał aktorkę, czy na PiS głosowali ci, którzy „chcieli żyć jak wygrani transformacji”, dając do zrozumienia, że na PiS głosowali ci, dla których III RP nie była państwem, gdzie mogli realizować swoje życiowe plany.
Aktorka odpowiedziała, że „każdy mógł sobie z tą wolnością zrobić, co chciał. To był raptownie kraj wielkich, oszałamiających możliwości. Mogli sobie na to zapracować”
Gdy dziennikarz przytomnie zauważył, że „nie wszyscy mieli taką możliwość”, Krystyna Janda odpowiedziała kategorycznie, że „wszyscy”, nawet mieszkańcy małych wsi z zamkniętymi PGR-ami, „jeśli się uparli”.
Temu wszystkiemu towarzyszy rozchwianie emocjonalne, tak typowe dla tego środowiska. Z jednej strony Janda krytykuje Polaków za małą ambicję, a z drugiej strony swego czasu skrytykowała, że „przy byle sukcesie dostają zupełnie irracjonalnego obłędu”, kompletnie nie rozumiejąc, że cieszenie się z sukcesu nie świadczy o obłędzie.
Temu towarzyszy także bardzo typowe dla środowisk III RP idealizowanie Zachodu, gdzie żyją sami kulturalni i cywilizowanie ludzie.
Według aktorki – „We Francji: przychodzi pan do fryzjerki, a ona pyta, czy widział pan ostatni film. Ona uważa, że powinna być na premierze w teatrze, w kinie i przeczytać gazety, żeby mieć o czym rozmawiać z klientkami”.
Źródło: TVP Info
