Były agent KGB zdecydował się mówić: „Wydano rozkaz otrucia wrogów”

Boris Karpichkov. Foto: yt
Boris Karpichkov. Foto: yt
REKLAMA

Były rosyjski agent twierdzi, że otrzymał z Moskwy rozkaz zlikwidowania dwóch celów rozsmarowując truciznę na klamce do drzwi.

Boris Karpichkov, lat 59, który uciekł do Wielkiej Brytanii w 1998 roku, opisał metody przeprowadzania zamachu, które do złudzenia przypominają incydent z udziałem Skripala i jego córki, którzy zostali otruci gazem Nowiczok w swoim domu w Salisbury. Uważa się, że Siergiej oraz Julia Skripalowie zostali otruci przez wysłanników Kremla.

REKLAMA

W czerwcu doszło do kolejnego incydentu ze śmiercionośnym gazem w tle. Para Brytyjczyków, Charlie Rowley oraz jego partnerka Dawn Sturgess także otruli się niesławnym Nowiczokiem, kiedy znaleźli fiolkę z trucizną użytą do zamachu na Skripalów. Choć Rowley znajdował się w stanie krytycznym, ostatecznie przeżył. Sturgess nie miała tyle szczęścia.

Karpichov podejrzewa, że Kreml ma listę byłych szpiegów, których chce 'wyeliminować’. Mężczyzna obawia się, że również i jego nazwisko znajduje się na liście. Na kilka tygodni przed wydarzeniami w Salisbury miał otrzymać ostrzeżenie od rosyjskich służb bezpieczeństwa, że wkrótce wydarzy się 'coś złego’.

Karpichkov uciekł do Wielkiej Brytanii w czerwcu 1998 roku po tym, jak jego przełożeni zaczęli podejrzewać go o podwójne działania na Łotwie i w Stanach Zjednoczonych. Nim padł na niego cień podejrzeń, otrzymał zlecenie od szefów służb.

Karpichkov opisał jak przekazano mu 'efektywną substancję’, którą miał pokryć klamki, telefon bądź inne osobiste przedmioty w domu, które ofiara będzie często dotykać. Podróżował on także posiadając rosyjski paszport sporządzony przez FSB z fałszywą tożsamością. Podobnymi dokumentami posługiwali się dwaj mężczyźni podejrzani o rozmazanie Nowiczoka na klamce domu Skripala 4 marca.

Źródło: express.co.uk

REKLAMA