Bruksela kłamie. Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto twierdzi, że Unia mści się na jego kraju za obronę granic

Peter Szijjarto, minister spraw zagranicznych Węgier. Źródło:EuroActiv.com
Peter Szijjarto, minister spraw zagranicznych Węgier. Źródło:EuroActiv.com
REKLAMA

Szef dyplomacji węgierskiej Peter Szijjarto nazwał w poniedziałek „zbiorem wierutnych kłamstw” rezolucję w sprawie Węgier, która ma być w środę przedmiotem głosowania w Parlamencie Europejskim. Skrytykował ją także rządzący Fidesz.

Rezolucja jest zdaniem Szijjarto niegodziwym atakiem na Węgry i próbą zemsty na tym kraju za to, że Węgry bronią swoich granic i nie są skłonne przyjmować imigrantów. Jak dodał minister, w Parlamencie Europejskim większość stanowią zwolennicy nielegalnej imigracji.

REKLAMA

Szijjarto oświadczył, że także wewnątrz PE trwa wielki spór o to, jak należy oceniać migrację, i Węgry uczestniczą w niej „wielkim nakładem energii”.

Wyraził nadzieję, że w przyszłości, przede wszystkim podczas kampanii przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, Europejska Partia Ludowa zgodnie z wolą Europejczyków będzie reprezentować politykę koncentrującą się na ich bezpieczeństwie.

Także rzecznik rządzącej na Węgrzech konserwatywnej partii Fidesz Balazs Hidveghi oświadczył w poniedziałek w telewizji M1, że projekt rezolucji jest pełen nieprawdziwych twierdzeń i kłamstw. Jako przykład podał to, że w dokumencie obarcza się odpowiedzialnością za „marsze” Węgierskiej Gwardii rząd premiera Viktora Orbana, podczas gdy zjawisko to rozwinęło się za rządów socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsanya.

Za niegodziwe kłamstwo uznał Hidveghi to, że w dokumencie stwierdza się, iż majątek żydowski nie jest na Węgrzech bezpieczny. Dodał, że krytykuje się w rezolucji także instytucje i decyzje, które można znaleźć również w innych państwach.

To polityczna zemsta, próba napiętnowania Węgrów i Węgier – oświadczył Hidveghi.

Autorzy projektu rezolucji argumentują, że na Węgrzech łamana jest praworządność. Wysuwane są m.in. zarzuty podważania przez rząd Orbana niezależności sądownictwa, wolności prasy i podstawowych praw obywateli, ale lista zarzutów w ostatnich miesiącach się wydłużyła. W czerwcu parlament Węgier przyjął poprawkę do konstytucji przewidującą, że w kraju nie wolno osiedlać obcej ludności, o ile osoby te nie mają prawa pobytu i swobodnego przemieszczania się. Przegłosowano też pakiet ustaw antyimigranckich.

W projekcie rezolucji napisano m.in., powołując się na raport Rady Europy z grudnia 2014 r., że na Węgrzech wzrosły rasizm i nietolerancja, czego przykładem mogą być marsze paramilitarne. Wskazano też, że na Węgrzech występuje antysemityzm, przejawiający się m.in. atakami na Żydów i ich mienie.

Do przyjęcia dokumentu przez PE jest potrzebne poparcie 2/3 europosłów, ale jednocześnie głosów nie może być mniej niż 376, czyli ponad połowa pełnego składu izby. Rezolucja nie zostanie przyjęta, jeśli uzyska poparcie 2/3 przy jednoczesnym braku 376 głosów.

Te z pozoru techniczne kwestie mogą mieć duże znaczenie, bo wynik głosowania jest bardzo niepewny. Część posłów Europejskiej Partii Ludowej, do której należy rządzący na Węgrzech Fidesz, może głosować przeciw uruchomieniu procedury.

REKLAMA