Michalkiewicz: Jonny Daniels to agent izraelskiego wywiadu. Tłumaczy też, jak można było uniknąć 17 września

Stanisław Michalkiewicz/Fot. YouTube
Stanisław Michalkiewicz/Fot. YouTube
REKLAMA

Centrum Edukacyjne Powiśle opublikowało rozmowę ze Stanisławem Michalkiewiczem. Publicysta zapytany został m.in. o to, kim jest Jonny Daniels i czemu nagle zniknął z mediów.

Stanisław Michalkiewicz jest przekonany, że „będziemy mieli cud” i „jeszcze zmartwychwstanie”. – Uważam, że jest to przykład kariery Nikodema Dyzmy w Polsce. On tę karierę robi, bo prowadzi z nami dosyć prostacką gierkę – w UB-eka dobrego i złego. Pan Daniels przedstawia się nam w roli UB-eka dobrego, podczas, gdy Benjamin Netanjahu czy Jerzy Soros to jest ten UB-ek zły. I niektórzy się dają nabierać albo wiedzą coś, czego my jeszcze nie wiemy. W ten sposób przygotowują się do żydowskiej okupacji Polski – mówi Michalkiewicz.

REKLAMA

Zaznacza też, że kariera Danielsa „jest umocowana na solidniejszych fundamentach, niż powieściowego Nikodema Dyzmy”. – Tam ufundowano ją na nieporozumieniu, a tutaj nie ma żadnego nieporozumienia. Pan Daniels jest po prostu agentem wywiadu izraelskiego i wykonuje zadania. A że teraz trochę przycichł i trochę się wycofał to pewnie dlatego, żeby uniknąć nadmiernej ostentacji – zauważa publicysta.

Dodaje, że Jonniego Danielsa „ktoś, kto zdalnie steruje” Danielsem, „teraz go wycofał, ale on zmartwychwstanie w odpowiednim momencie”.

Zapytany o to, czy tragedii 17 września można było uniknąć, stwierdza, że było kilka takich momentów.

Na procesie norymberskim gen. Jodl skazany później na karę śmierci zeznał, że Hitler nakazał wprowadzenie harmonogramu godzinowego do planu Weiss dopiero w kwietniu 1939 roku po brytyjskiej deklaracji – enigmatycznej, niezobowiązującej – którą Hitler uznał za punkt zwrotny,. Co oznacza program godzinowy? Aktualizację planu [inwazji – red.]. I to oznaczało, że Niemcy rozpoczęły przygotowania do wojny na serio. […] Tu się żarty kończą – tłumaczy Michalkiewicz.

Możliwe, że można byłoby uniknąć najgorszego w lipcu, ponieważ wtedy przebywała w Moskwie delegacja brytyjskiego sztabu imperialnego z marszałkiem Ironside’em w celu wysondowania ewentualnego sowieckiego udziału w koalicji antyniemieckiej. Ta delegacja nie miała żadnych pełnomocnictw. [..] Stalin nie powiedział „nie” tylko powiedział Brytyjczykom, że Związek Radziecki nie ma granicy z Niemcami, w związku z tym jak Armia Czerwona ma wejść w kontakt bojowy z Wehrmachtem? Stalin powiedział, że gdyby Armia Czerwona obsadziła zachodnią granicę Polski, to wtedy co innego… – mówi.

Krótko mówiąc powiedział Brytyjczykom, że jeżeli zapłacą mu z góry Polską, to on będzie w antyniemieckiej koalicji – wyjaśnił.

Gdybym ja bym był na miejscu ministra Becka, to po takim wydarzeniu, jak wizyta delegacji brytyjskiej w Moskwie, pożegnałbym ich bardzo uprzejmie, a następnie wysłał depeszę do ambasadora Lipskiego w Berlinie, jakie są warunki niemieckie. Bo z dwojga złego jeśli już mamy się sprzedać, to lepiej się samemu sprzedawać, niż żeby ktoś nas sprzedawał – stwierdza Stanisław Michalkiewicz. Przypomina przy tym, że „niemieckie warunki były formalnie skromne, bo obejmowały tylko zgodę na przyłączenie Gdańska do Rzeszy i lądowe połączenie Niemiec z Prusami Wschodnimi”.

Na tym by się nie skończyło oczywiście. To by oznaczało, że Polska zostaje wprzęgnięta jako państwo wasalne w rydwan polityki niemieckiej. Nie wiem, jak by to rząd wytłumaczył polskiej opinii publicznej, bo rząd prowadził bardzo mocarstwową propagandę, podobną do tej, jak teraz, że nawet guzika nie oddamy, a potem uciekł za granicę – zauważa.

Źródła: YouTube

REKLAMA