
Amerykański bombowiec B-52 przeleciał wczoraj koło Wyspy Południowej i Wyspy Północnej na Morzu Barentsa. Wyspy należą do Rosji.
Podobnie jak w przypadku przelotu Rosjan lot miał miejsce w przestrzeni międzynarodowej. Samolot miał włączony transponder umożliwiający jego identyfikację.
Jest to prawdopodobnie odpowiedź na ostatnie przeloty rosyjskich bombowców Tu-95 „Bear” u wybrzeży Alaski. Brak informacji o przechwyceniu samolotu przez rosyjskie myśliwce.
Zarówno B-52 jak i Tu-95 są przystosowane do przenoszenia broni atomowej. Trzeba pamiętać, że w warunkach realnego konfliktu nie ma potrzeby do zbliżania się na tak małe odległości do terytorium wroga. Oba typy bombowców będą atakować rakietami manewrującymi z odległości ponad 1000 km. Przeloty mają więc głównie charakter politycznego i militarnego gestu. Ilość takich przelotów gwałtownie wzrosła od czasu zajęcia przez Rosję półwyspu Krym w roku 2014.
Bliskie loty samolotów lub dronów zwiadowczych mają miejsce praktycznie codziennie. Amerykanie używają do tego celu samolotów Boeing RC-135 będących wojskową wersją powstałą na bazie modelu Boeing 707. Samoloty te w zależności od wersji służą do rozpoznania radioelektronicznego obejmującego lokalizację i rozpoznanie emisji promieniowania elektromagnetycznego, emisji radiolokacyjnych, elektronicznych i komunikacyjnych,czy monitorowania startów rakiet balistycznych. Wersja WC-135 służy do monitorowania atmosfery pod kątem materiałów radioaktywnych będących efektem eksplozji nuklearnych bądź awarii reaktorów jądrowych. W przypadku dronów wykorzystuje się RQ-4.
Loty zwiadowcze wymienionych typów maszyn mają miejsce także nad Polską.