Fiskus uważa, że emerytowana nauczycielka ma do spłaty 40 tysięcy i robi wszystko, by je ściągnąć!

pieniądze/fot. pixabay
pieniądze/fot. pixabay
REKLAMA

Pani Iwona, emerytowana nauczycielka jest ofiarą tzw. ulgi meldunkowej. Urząd Skarbowy w Ełku poinformował ją, że ma do zapłaty ponad 40 tys. zł. z tytułu zaległego podatku od sprzedaży mieszkania.

Jak napisała w mailu do money.pl, emerytowana nauczycielka jest w szoku. Mieszkanie sprzedała w 2012 roku i otrzymała informację, że nic nie trzeba płacić. Przysługiwała jej bowiem tzw. ulga meldunkowa.

REKLAMA

Z ulgi meldunkowej mogły skorzystać osoby, które kupiły albo dostały w spadku mieszkanie w latach 2007-2008, były w nim zameldowane przez ponad rok, sprzedały je przed upływem 5 lat od nabycia. Dodatkowo, jak się teraz okazuje, miały złożyć oświadczenia o tym, że rzeczywiście były w tym mieszkaniu zameldowane. Tak przynajmniej mówią obecnie niektóre urzędy skarbowe, żądając od ludzi – w tym od pani Iwony – zapłaty podatku – wyjaśnia money.pl.

Skarbówka nie żądała od ludzi wspomnianych oświadczeń. Ludzie więc ich nie składali, podobnie jak pośrednicy. Teraz fiskus ściąga od wielu osób – również od pani Iwony – „należną” zaległość.

Żądają ode mnie podatku, z którego byłam zwolniona. Potwierdziła to agentka z biura nieruchomości, notariusz i urzędniczka ze skarbówki – mówi pani Iwona.

Kiedy dostałam wezwanie mówiące o konieczności zapłaty, rozmawiałam z naczelnikiem urzędu skarbowego, tłumaczyłam. On jednak decyzji nie zmienił – dodaje emerytka.

Jak tłumaczy, komornik obecnie potrąca jej emeryturę. Po tej operacji zostaje jej miesięcznie 1307 zł. – Za dużo, żeby umrzeć, a za mało, żeby żyć – wyznaje.

Źródło: money.pl

REKLAMA