W odmętach feministycznego czerepa. Gwałt lepszy niż seks z partnerem – głosi słynna australijska pisarka Germaine Greer

Feministka Germaine Greer. Fot. twitter
Feministka Germaine Greer. Fot. twitter
REKLAMA

Australijska pisarka Germaine Greer w rozmowie z BBC oznajmiła, że czasami zgwałcenie przez obcego mężczyznę może być „lesze” niż seks ze swoim partnerem. Feministka oblatuje świat promując swą książkę „O Gwałcie”.

Feministka porównuje gwałt do takiego wypadku jak przejechanie przez autobus. Według niej to jednorazowe zdarzenie, po którym można się „otrząsnąć”. Tymczasem czymś znacznie gorszym może być ciągłe uprawianie niechcianego seksu ze swoim partnerem.

REKLAMA

To ważne byśmy nie lekceważyli ciągłego wykorzystania ciała kobiety przez mężczyznę, którego ona kocha – mówił Greer w programie BBC Radio4.

W jakimś sensie takie wykorzystywanie nas (kobiet – przyp. red.) i traktowanie bez należytej uwagi przez kogoś kto jest w twoim życiu, jest gorsze od gwałtu przez kogoś obcego, co oczywiście jest paskudnym przypadkiem.

To jak przejechanie przez autobus. Nie musimy się do tego przyzwyczajać i analizować z tego punktu widzenia swego życia.

Feministka twierdzi również, że należy zmienić przepisy prawne. Według niej w sprawach o gwałt kobiety nie są traktowane jako strona postępowania, ale jako „materiał dowodowy”.

Mówi, że brytyjskie i australijskie sądy postępuje z ofiarami gwałtów jak by były dziećmi. Wskazuje na przykład Belgii gdzie gwałt traktowany jest również jako przestępstwo przeciwko państwu.

O Greer zrobiło się po raz pierwszy głośno po publikacji książki „Kobiecy Eunuch”, w której dowodziła, że mężczyźni nienawidzą kobiet i uczą ich nienawiści do siebie samych. Od tego czasu stała sie jedną z najbardziej znanych feministek na świecie.

Komentarz

Gwałt jest jedną z najokropniejszych zbrodni jakich można się dopuścić. Dlatego nawet w świecie przestępczym uchodzi za rzecz godną potępienia. Niszczy nie tylko cieleśnie ale tez psychicznie.
Na tę zbrodnię szczególnie uczulone są też feministki, które wciąż wmawiają światu istnienie „patriarchalnej kultury gwałtu”, czyli przyzwolenia w męskim świecie na gwałt.

Tymczasem jedna z czołowych światowych feministek trywializuje gwałt. Wszystko po to by dowodzić, że związek z partnerem może być jeszcze bardziej opresyjny. Z drugiej strony zaś domaga się zaostrzenia przepisów dotyczących gwałtu.

Feminizm nigdy nie był spójny intelektualnie, tylko zawsze pełen sprzeczności, wykluczających się twierdzeń. Nie wiemy jakie pani feministka ma doświadczenia w seksie ze swymi partnerami. Nie da się wykluczyć, że było jej tak, że wolałaby być gwałcona. Jednak od jej kretyńskich porównań i przemyśleń już tylko krok do postulatu penalizowania seksu np małżeńskiego bardziej niż gwałtu. A nie ma takiej głupoty, której lewica w imię postępu i równości nie jest w stanie przyjąć. 

Źródło: bbc

REKLAMA