Netflix też ma Polaków za podklientów? Płacimy najwięcej i mamy najmniej

Pilot z Netflixem. / Fot. Pixabay
Pilot z Netflixem. / Fot. Pixabay
REKLAMA

Najnowsze badania Comparitech wskazują, że Polacy płacą najwięcej za dostęp do oferty Netflix. Jednocześnie otrzymujemy mniej filmów i seriali, niż w innych krajach.

Comparitech zestawiło ceny standardowego abonamentu w poszczególnych krajach wraz z liczbą dostępnych seriali i filmów w każdym z państw. Celem było sprawdzenie, gdzie znajduje się najobszerniejsza biblioteka w stosunku do ceny.

REKLAMA

Na pierwszym miejscu okazała się być Japonia. Za 5,86 USD miesięcznie (około 21,5 zł) można obejrzeć prawie 6 tys. tytułów. To o 40 proc. taniej, niż w USA czy Wielkiej Brytanii.

Na końcu zaś znalazła się Norwegia i Polska. Norwegia ma trochę większy abonament niż my (ponad 40 zł), ale mają trochę większą bibliotekę (3318 seriali i filmów). W Polsce możemy za 34 złote miesięcznie uzyskać dostęp do 2965 pozycji.

Polska dla wielu amerykańskich koncernów – medialnych i nie tylko – zdecydowanie nie jest krajem priorytetowym. Owszem, Netflix jest obecny w Polsce i oferuje trochę oryginalnego kontentu, ale z racji zaszłości historycznych, zakresy licencji na programy, które kupuje, po prostu nie uwzględniają Polski – mówi prof. dr hab. Dariusz Jemielniak, ekspert w dziedzinie zarządzania w społeczeństwie sieciowym z Akademii Leona Koźmińskiego.

Nie byłoby w tym nic problematycznego, gdyby Netflix dostosowywał cenę do oferty. Niestety, mamy poniekąd sytuację, jak z „chemią z Niemiec” – pozornie ten sam towar ma w naszym kraju zdecydowanie zubożoną zawartość – dodaje.

Dodatkowo Netflix ma również produkcje, za które musi płacić licencję w zależności od terytorium i czasami wielkości populacji. Należy też zaznaczyć, że oglądanie filmu lub serialu w sieci Netfliksa generuje koszty transmisji danych, szczególnie w Polsce, gdzie na jedno konto czasami składa się kilka osób, co istotnie zwiększa transfer. Warto podkreślić, że Netflix dopiera zaczyna produkcje własne w Polsce, na przykład „Wiedźmin” czy „1983”, w przeciwieństwie do krajów anglosaskich i Japonii, gdzie jest to bardziej rozwinięte – tłumaczy.

Sam Netflix odmówił udzielenia komentarza na ten temat.

Źródło: wp.pl

REKLAMA