26 września – Światowy Dzień Antykoncepcji. Przedstawiamy urzędolniczkę Sylwię Spurek – autorkę jednej z najgłupszych wypowiedzi. Zobaczcie, kogo utrzymujecie za swoje pieniądze [VIDEO]

Europoseł Sylwia Spurek - zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.
Europoseł Sylwia Spurek - zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.
REKLAMA

26 września to Światowy Dzień Antykoncepcji. Z tej okazji zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, niejaka Sylwia Spurek postanowiła podzielić się z nami swymi upławami myślowymi. Nawet jak na standardy RPO to wyjątkowo głupie i infantylne.

O co chodzi z tym dniem antykoncepcji to dokładnie nie wiadomo. Czy wszyscy mają sobie zakładać tego dnia kondomy, upychać spiralki, czy co tam, albo łykać piguły tego Spurek w swym orędziu do mieszkańców miast i wsi niestety nie wyjaśnia wyjaśnia.

REKLAMA

Jeśli ktoś chciałby przekonać, że instytucja Rzecznika Praw Obywatelskich jest całkowicie niepotrzebna, to mają szanse zrobić to właśnie Adam Bodnar i jego zastępczyni Sylwia Spurek. Zamiast zajmować się się tym do czego zostali powołani na siłę próbując wciskać jakieś lewackie patologie.

Kobieto Spurek. Nie ma czegoś takiego jak prawo do „darmowej” antykoncepcji, podobnie jak nie istnieje koncept prawa do darmowego jedzenia, ubrania, mieszkania etc. Tym bardziej nie należy to do konceptu praw człowieka. Nie pani Spurek. Jeśli jakaś Sylwia spędzi upojną noc np. z jakimś Adamem, albo kwadrans w krzakach, to nie oznacza, że nabrała praw do cudzych pieniędzy, w tym przypadku podatnika.

Pod kategorię praw człowieka nie da się podciągnąć konceptu, że obywatele mają się zrzucać na kondoma dla Adama, albo pigułę dla Sylwii. Sam pomysł, by w kraju, w którym ludzi nie stać często na kuracje, ratujące życie, czy pozwalające im jakoś funkcjonować, by zamiast wózków, protez, aparatów słuchowych etc domagać się fundowania Adamowi kondoma, a Sylwii piguły jest szczególnie obrzydliwy.

Skąd kobieta zastępczyni RPO powzięła wiedzę, że „zgodnie z międzynarodowymi standardami działania państwa powinny być nakierowane na zapewnienie kobietom i dziewczynkom dostępu do przystępnej cenowo i nowoczesnej antykoncepcji poprzez refundację nowoczesnych i skutecznych metod antykoncepcji”.

Nie pani Spurek, nie ma żadnego międzynarodowego standardu, który wymaga by robić zrzuty na kondomy. Samo nawoływanie lewackich instytucji, albo wrzask feministek, czy fundowanie piguł w wielu krajach nie ustanawia żadnego międzynarodowego standardu.

Do żadnych praw człowieka nie należy też prawo do tzw „edukacji seksualnej”. Jest dokładnie odwrotnie. W związku z przyrodzoną godnością człowieka rodzice mają prawo, by ich dzieci nie były narażone na to, że jakaś Spurek naśle do szkół jakieś feministyczne ciotki, by je deprawowały i powtarzały jakieś kretyństwa. Mają prawo do tego, by o najbardziej intymnych, delikatnych sprawach rozmawiać z dziećmi w warunkach, czasie i miejscu, które sami wybiorą, a nie Spurek i walnięte feministki.

Jeśli Spurek ma dzieci i nie radzi sobie z rozmową z nimi to oczywiście może je sobie zaprowadzić do Biedronia, Środy, Bodnara, czy kogo tam, by im coś tam tłumaczyli i opowiadali. Od cudzych dzieci wara.

REKLAMA