Nissan przyznaje: „Fałszowaliśmy wyniki danych testowych samochodów produkowanych w Japonii”

Japoński producent samochodów Nissan wycofuje ok. 240 tys. pojazdów na całym świecie, głównie w Ameryce Północnej. Powodem jest ryzyko pożaru w niektórych modelach wyprodukowanych w latach 2016-2018 - poinformowała agencja Associated Press. Według informacji podanej przez firmę w wadliwych pojazdach może dochodzić do wywołującego zwarcie wycieku płynu hamulcowego z nieszczelnej pompy układu przeciwblokującego na płytkę drukowaną. Producent przestrzegł kierowców, by w razie dłuższego niż 10 sek. podświetlania kontrolki układu przeciwblokującego nie prowadzili samochodu i zaparkowali go na otwartej przestrzeni z dala od budynków i innych pojazdów, a następnie powiadomili przedstawicielstwo Nissana lub Infiniti. Czytaj też: Miejscy aktywiści to geniusze. Żądają zwężenia ulicy w Warszawie, żeby rozładować korki. Zobacz propozycję Korwin-Mikkego Wycofanie obejmie samochody Nissan Murano wyprodukowane w latach 2015-2017, Nissan Maxima z lat 2016-2017, Nissan Pathfinder z lat 2017-2018 oraz Infiniti QX60 z 2017 roku. Producent szacuje, że problem dotyczy 56 proc. wymienionych pojazdów. Agencja AP przypomniała, że podobna usterka w modelu Murano doprowadziła do wycofania części samochodów w 2016 r. Czytaj też: Nadchodzą wojny dronów! Amerykańskie lotnictwo ujawnia udane zestrzelenie drona przez drona Spośród 240 tys. pojazdów objętych wycofaniem 215 tys. znajduje się w Stanach Zjednoczonych, a dalsze 20 tys. w Kanadzie. Ani Nissan, ani amerykańska agencja bezpieczeństwa ruchu drogowego (NHTSA) nie potwierdziły, czy usterka doprowadziła do wybuchu jakichkolwiek pożarów. Producent zapewnił jedynie, że wada nie spowodowała dotychczas żadnych wypadków. Dilerzy Nissana mają prowadzić kontrolę i wymianę wadliwych części od 15 października. (PAP)
REKLAMA

Przyznanie pierwszeństwa realizacji planów dostaw i produkcji kosztem kontroli jakości było jedną z przyczyn, które doprowadziły do fałszowania wyników  – tłumaczy koncern Nissan.

Do manipulowania wynikami emisji spalin i zużycia paliwa Nissan przyznał się 9 lipca br. Jednocześnie tłumaczył, że pracownicy dokonywali badań w sposób niewłaściwy — samochody testowane były w temperaturze pokojowej zamiast w warunkach zbliżonych do tych panujących na drogach.

REKLAMA

Po ponad dwóch miesiącach Nissan opublikował raport oparty na konsultacjach z pracownikami, który przekazany został japońskiemu ministerstwu transportu. W dokumencie firma przekazała, że niektórzy pracownicy, którzy nadpisywali dane i niewłaściwie przeprowadzali testy samochodów, „byli świadomi, że ich działania są niezgodne z instrukcjami operacyjnymi firmy i wymogami procedur testowania pojazdów” — podkreślał Nissan. Dodatkowo producent przyznał, że „priorytetem było zaspokojenie potrzeby realizacji planów dostaw i produkcji”, na czym ucierpiały „ostatnie inspekcje” na terenie fabryk.

Szef ds. konkurencji w Nissanie Yasuhiro Yamauchi zapowiedział, że Nissan w ciągu najbliższych sześciu lat zainwestuje około 1,59 mld dolarów, aby wdrożyć środki zapobiegawcze. Wśród nich wymienił modernizację sprzętu testowego i poprawę środowiska pracy. Yamauchi dodał, że firma zatrudni do marca przyszłego roku około 670 pracowników do zadań kontrolnych.

To druga w ostatnim czasie afera, w jaką zamieszany jest Nissan — przypomina agencja Kyodo. We wrześniu 2017 roku koncern przyznał, że przez wiele lat inspekcje samochodów były prowadzone przez pracowników, którzy nie mieli do tego odpowiednich certyfikatów. W konsekwencji firma musiała wycofać z rynku japońskiego ponad 1 mln aut.

Nissan jest jedną z japońskich firm, które w ostatnim czasie zostały przyłapane na fałszowaniu danych. Poza nim, oszustwa dopuścili się m.in.: Kobe Steel, Mitsubishi Materials, Mazda czy Subaru.

(PAP)

 

REKLAMA