Biurokraci durnymi przepisami stworzyli nowy zawód. Można zarobić lepiej niż programista!

Walizka pełna pieniędzy/ fot. Pixabay
Walizka pełna pieniędzy/ fot. Pixabay
REKLAMA

Wraz z pojawieniem się RODO w Polsce pojawił się nowy zawód: Inspektor danych osobowych. Co musi umieć właściwie nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że może trzepać ogromną kasę, deklasując już teraz programistów!

RODO wciąż budzi emocje, zaś kolejne absurdy pojawiają się w mediach, jak chociażby słynne nadawanie ksywek pacjentom w przychodni zdrowia. Nie bez powodu Filipiak określił RODO „najgłupszym przepisem, jaki widział”.

REKLAMA

Na absurdach jednak można dużo zarobić. Wiele firm i instytucji musi zatrudnić – zgodnie z unijną dyrektywą, bez której na pewno byśmy poginęli – inspektora danych osobowych. Dyrektywa nie precyzuje, co dokładnie inspektor musi robić w ramach przestrzegania RODO w instytucji oraz nadzoru nad danymi, ani w jaki sposób. Nie określa nawet kompetencji ani wykształcenia wymaganego do pełnienia tej funkcji.

Firmy chętnie zatrudniają więc takich inspektorów. Za ile? Za tyle, ile zaproponuje kandydat. – Myślą, że jak zatrudnią inspektora, to ten ciężar z nich spadnie. A jak będzie kontrola, to nikt nim nic nie zarzuci. No bo przecież mają inspektora – mówi Hanna Wata, inspektor ochrony danych z MW Inspektorzy.

Krzysztof Rogalski z IOD online przyznaje, że został inspektorem z powodu zarobków. A wcześniej pracował… jako programista! Ceny za roboczogodzinę wynoszą od 150 do nawet 950 zł netto! – Wszystko w zasadzie zależy od tego, ile kto ma odwagi przy proponowaniu stawki – tłumaczy.

Źródło: money.pl

REKLAMA