W odmętach feministycznego szaleństwa. „Cześć i chwała aborterkom” na ulicach Warszawy

Marsz zwolenników zabijania dzieci nienarodzonych. / foto: Twitter
Marsz zwolenników zabijania dzieci nienarodzonych. / foto: Twitter
REKLAMA

W niedzielę 31 września przypadało, jakże wymyślne święto, pod nazwą „Dnia Bezpiecznej Aborcji”. W niedzielę o godzinie 17 na Rondzie Dmowskiego w Warszawie rozpoczął się marsz zwolenników szeroko dostępnej aborcji, czyli radykalnego ułatwienia zabijania dzieci nienarodzonych.

Na profilu w mediach społecznościowych organizatorzy tak pisali o wydarzeniu: „aborcja – legalna, bezpieczna, darmowa i przede wszystkim faktycznie dostępna zawsze wtedy, kiedy jest potrzebna, niezależnie od powodu, który towarzyszy osobie w podjęciu decyzji o niekontynuowaniu ciąży”.

REKLAMA

Manifestujący nieśli różne transparenty, m.in. „Zrozum biskupie, mamy cię w d…”, „Cześć i chwała aborterom”, „Prawo do aborcji prawem człowieka”. Przy trasie marszu stali działacze pro-life z plakatami mówiącymi o zabijaniu nienarodzonych dzieci.

„Robimy dym dla aborcji”, czy „Cześć i chwała aborterkom” to tylko przykładowe hasła, które zrodziły się w umysłach osób biorących udział w manifestacji.

REKLAMA