„Starcie” amerykańskiego i chińskiego niszczyciela na spornych wodach. Ostre zarzuty USA [VIDEO]

Niszczyciel USS Donald Cook. Źródło :U.S Navy
Niszczyciel USS Donald Cook. Źródło :U.S Navy
REKLAMA

Chiński niszczyciel klasy 052 Luyang zbliżył się do amerykańskiego niszczyciela Decatour DDG73 klasy Arleigh Burke na odległość ok 40 metrów. Amerykanie zarzucają chińczykom brak profesjonalizmu i agresywne manewry, które mogły doprowadzić do kolizji obu okrętów. Rzecznik Amerykańskiej Floty Pacyficznej zarzucił załodze chińskiej jednostki, iż działała w sposób nieprofesjonalny przepływając tuż przed dziobem amerykańskiego niszczyciela i zmuszając go do manewrów w celu uniknięcia kolizji.

Zdarzenie miało miejsce na Morzu Południowochińskim na wodach wokół spornych Wysp Spartley. Pretensje do nich rości sobie kilka krajów między innymi Tajwan (Republika Chińska), Wietnam, Filipiny oraz Chińska Republika Ludowa. Część krajów działa tam metodą faktów dokonanych i na wyspach archipelagu oraz tych które zostały sztucznie usypane, zbudowało szereg instalacji wojskowych.

REKLAMA

Ta formalna aneksja nie została uznana nigdy przez wspólnotę międzynarodową. Kraje takie jak USA, Wielka Brytania czy Australia przeprowadzają od 2015 roku tzw . freedom of navigation operations (FONOP). Polegają one na przepływaniu w odległości mniejszej niż 12 mil morskich, które stanowią granicę wód terytorialnych, od wybrzeży spornych wysp.

Pogorszenie relacji na linii Waszyngton-Pekin spowodowane wprowadzeniem ceł na chińskie towary przez prezydenta Donalda Trumpa, oraz sankcje za zakup rosyjskich systemów uzbrojenia doprowadziło także do wzrostu napięcia w regionie Morza Południowochińskiego. W ubiegły tygodniu amerykańskie bombowce strategiczne B-52 startujące z bazy na Guam przeleciały koło spornych wysp. Chińczycy określili ten przelot amerykańską prowokacją.

Podobne przypadki miały miejsce w historii szczególnie między okrętami U.S. Navy i marynarki Związku Radzieckiego

rosnące tarcia między USA i Rosją spowodowały, iż w ostatnich latach mieliśmy już podobne incydenty

REKLAMA