
Jeden z najbardziej znanych polskich aktorów, Artur Barciś, miał na początku lat 80. poważne problemy. Tygodnik „Dobre chwile” opisuje jego perypetie. Aktor znany między innymi z „Miodowych Lat” i „Rancza” od 32 lat związany jest z jedną kobietą. Podkreśla, że nawet po latach od ślubu, wciąż są szczęśliwi.
Artur Barciś to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego kina i telewizji, od lat związany jest także z teatrem. Barciś od 32 lat związany jest z Beatą, którą poznał na planie serialu „Pan na Żuławach”. Wówczas coś między nimi zaiskrzyło i zostali parą, jak się okazało na stałe. Okazuje się, że poznanie kobiety było dla aktora ratunkiem.
W tygodniku „Dobre Chwile” ukazał się artykuł, w którym poruszono temat ciężkich przeżyć Barcisia na początku lat 80. Wówczas stracił pracę w Teatrze Narodowym, zdarzało się, że nie miał gdzie mieszkać o pieniądzach na wyjście z dołka nie wspominając. Aktor prawdopodobnie popadł wtedy w ciężko depresję, choć nie było nikogo, kto by ją zdiagnozował.
Cała ta sytuacja omal nie skończyła się dla niego tragicznie. Pamiętam, że pijany, w nocy, poszedłem na Most Śląsko-Dąbrowski i chciałem skończyć ze sobą. Do dziś nie wiem, co mnie powstrzymało – opowiada Barciś. To właśnie wtedy poznał Beatę, która pracowała jako młodsza asystentka montażystka.
Barciś zdradza, że zakochał się od pierwszego wejrzenia w sekundę. Dodaje, że kiedy tylko ją zobaczył, pomyślał, że to jego wielka miłość, na całe życie. Aktor przysiadł się do niej w autobusie i wprost zapytał czy za niego wyjdzie, ostatecznie do tego doszło, choć dopiero po dwóch latach.
Źródło: RadioZet/Dobre Chwile/NCzas