Działo się! Korwin-Mikke na debacie Warszawskiej. Było o zoofili, reżymowej telewizji, komuniście Jakim i braku smogu [VIDEO]

Janusz Korwin-Mikke podczas "Debaty Warszawskiej". / foto: Prt Sc TVP Info
Janusz Korwin-Mikke podczas "Debaty Warszawskiej". / foto: Prt Sc TVP Info
REKLAMA

Janusz Korwin-Mikke był jednym z aż 14 kandydatów, który wystąpił na debacie Warszawskiej, organizowanej przez TVP Info, TVN24 i Polsat News. Ze względu na dużą ilość kandydatów i krótki czas, wypowiedzi nie było zbyt dużo, ale i tak prezesowi Wolności udało wyprowadzić się z równowagi prowadzących stwierdzeniami o zoofilii i reżymowej telewizji.

Kierowcy tępieni i prześladowani są na różne sposoby, a w Warszawie w szczególności. Pani Gronkiewicz-Waltz postanowiła wyrzucić kierowców i ogranicza ich prawa. Ogranicza miejsca do parkowania, zwęża ulicę, uniemożliwia skręcanie na rondach w lewo. Cały czas chodzi o wyrzucenie kierowców – podsumowywał 12 lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz.

REKLAMA

W ogóle nie dopuszczę do tego, żeby w centrum Warszawy odbywały się marsze, maratony, czy inne rzeczy, które blokują jezdnię kierowcom. Jezdnie są po to, żeby po nich jeździć, a nie żeby po nich maszerować. Nie rozumiem, jak można robić maraton, jeżeli się twierdzi, że w Warszawie jest smog. Narażacie maratończyków na bieganie w smogu? – pytał retorycznie.

Po kolejnych słowach Korwin-Mikkego wśród prowadzących zapanowało oburzenie. Ja się zgadzam z panem Rozenkiem, że musi być równość. Dlatego nie dopuszczę ani do marszu homoseksualistów, ani heteroseksualistów, ani onanistów, ani zoofilów, ani niczego związanego z płcią, bo na to miejsce jest w łóżku, oczywiście z kozą nie łóżku, ale w koziarni – mówił prezes Wolności.

Można śmiało powiedzieć, że Korwin-Mikke najlepiej i najszybciej poradził sobie ze smogiem, zdaniem byłego europosła taki problem nie istnieje. Cała ta walka jest wymyślona po to, żeby biednych ludzi, którzy palą drewnem, zbieranymi szyszkami, zmusić do opalania gazem i elektrycznością, gdzie jest ogromna akcyza. Żadnego smogu w Warszawie nie ma – mówił.

Żadnego smogu nie ma, to jest wariactwo, ale jeżeli zostanę Prezydentem Warszawy i ten durny rząd będzie dawał pieniądze na walkę ze smogiem, to ja poproszę zielonych i oni znajdą mi smog w Warszawie, zieloni za pieniądze wszystko znajdą – dodawał prezes Wolności.

Kolejne pytanie padło ze strony przedstawicielki TVP, która zapytała, do kogo kandydaci kierują swój program – do warszawiaków z krwi i kości, czy także przyjezdnych. Kolejne idiotyczne pytanie reżymowej telewizji – zaczął prezes Wolności. Po chwili krzyków oburzenia, jaki podnieśli dziennikarze, kontynuował: Czy kierowca jest z Warszawy, czy z poza Warszawy, jest on dokładnie tak samo gnębiony. (…) Ja nie rozumiem jak takie pytanie w ogóle można zadać.

Czego jest w Warszawie za mało? Za mało jest zdrowego rozsądku i troski o dobro publiczne. Wszyscy myślą o wielkich inwestycjach, bo jak się buduje coś za 100 milionów czy miliard, to można ukraść więcej pieniędzy. Jak się robi program tysiąca małych ulepszeń to byłoby natychmiast udrożnienie tysięcy miejsc. Nie ma w Warszawie nawet czegoś takiego jak startynki – odpowiedział Korwin-Mikke.

W Warszawie, jak w większości samorządów, za dużo jest korupcji. Nie jestem w stanie zrozumieć jak to jest, że w Warszawie p. Hanna Gronkiewicz-Waltz, pod naciskiem p. Jakiego, który nie znosi prywatyzacji jak każdy komunista, przyznaje się: „ja nie wykonałam 300 wyroków, żeby oddać kamienice właścicielom”. (…) opóźniają wydanie właścicielom, bo liczą, że właściciele dadzą łapówkę – komentował ex-europoseł.

REKLAMA