Ukradli, czy im ukradziono – bez znaczenia. Lewacy z organizacji Miasto Jest Nasze podważają zwroty nieruchomości prawowitym właścicielom

Źródło: miastojestnasze.org
Źródło: miastojestnasze.org
REKLAMA

Lewackie stowarzyszenie Miasto Jest Nasze chce wykorzystać kampanię wyborczą, by podważyć zwrot nieruchomości prawowitym właścicielom. Organizacja atakuje Macieja Kalińskiego pełnomocnika rodzin, który pomagał im odzyskać ukradzione nieruchomości. Krew poczuli tez członkowie komisji weryfikacyjnej z PO i PiS, którzy podważają istotę prywatnej własności.

Dla lewaków sama idea własności prywatnej jest wstrętna. Dlatego też nie ma różnicy czy ktoś ukradł, czy jemu ukradziono i teraz chce zwrotu swojej własności. Taką logiką posługują się działacze organizacji Miasto Jest Nasze, którzy zaatakowali profesora Macieja Kalińskiego pomagającego odzyskać nieruchomości rodzinie Sobańskich. Jego nazwisko znalazło się na liście pełnomocników pracujących dla rodzin, którym komuniści ukradli nieruchomości.

REKLAMA

Dla organizacji nie ma jednak różnicy czy ktoś działał jako handlarz roszczeń, czy jako pełnomocnik na rzecz rzeczywistych właścicieli, bądź ich spadkobierców. W ten sposób można zaatakować samą idę zwrotu zagrabionego majątku. Wystarczy zrównać prawowitych właścicieli z oszustami, którzy nieruchomości wyłudzali.

Kaliński pomógł rodzinom odzyskać odszkodowania wartości 236 milionów złotych za ukradzione przez komunistów nieruchomości.

– Raport komisji weryfikacyjnej Patryka Jakiego okazuje się, mówiąc oględnie, niepełny. Opinia publiczna nie poznała osoby, która w procesie dzikiej reprywatyzacji uzyskała dla swoich klientów największą sumę odszkodowań – mówi w rozmowie z „Dziennikiem” Jan Popławski, członek rady społecznej przy komisji weryfikacyjnej, związany z MJN.

Jego nazwisko nie pojawia się w żadnej z kryminalnych spraw, którymi zajmuje się komisja, ale jak się okazuje Kaliński jest doradcą premiera Morawieckiego. To wystarczy by rzucić kolejny cień podejrzeń. Problem polega na tym, że Kaliński jest członkiem Rady Legislacyjnej i wcześniej doradzał Tuskowi, Kopacz a także Szydło.

Miasto Jest Nasze sugeruje, że Kaliński mógł tez popaść w konflikt interesów bo w 2011 pisał opinię dla ratusza. Nie szkodzi, że dotyczącą innych problemów.

Okazuje się, że ofiarami kampanijnej gorączki i walki politycznej mogą teraz paść prawowici właściciele nieruchomościowi – rodziny, które zostały okradzione.

Tę sprawę należy natychmiast wyjaśnić. Okazuje się, że najbardziej obrotnym prawnikiem był doradca premiera Morawieckiego – mówi „Dziennikowi” Robert Kropiwnicki, członek komisji weryfikacyjnej z ramienia PO.

Komisja wystąpiła do ratusza o listę spraw, w których pełnomocnikiem był prof. Maciej Kaliński.

– Nasze zainteresowanie wzbudziło m.in. to, że osoba, która sporządziła opinię dotyczącą reprywatyzacji dla miasta, jednocześnie była pełnomocnikiem, czyli wnioskowała w sprawach, których efektem było uszczuplenie miejskiego majątku – mówi Sebastian Kaleta, członek komisji, wcześniej rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości .

I tak oto okazuje się, że dla PiS-owskiego członka komisji wypłata odszkodowań za skradzione mienie staje się „uszczupleniem miejskiego majątku”.

Okradzeni, którzy od 30 lat nie mogą odzyskać zrabowanego majątku znów mogą paść ofiarą walk politycznych, bo na potrzeby kampanii podważa się samą ideę prywatnej własności. Tak było choćby w przypadku dzieł sztuki należących do Fundacji Czartoryskich. Na fundatorów zorganizowano prawdziwą nagonkę za to, że państwo wypłaciło im odszkodowanie stanowiące kilka procent wartości zrabowanej przez komunistów kolekcji.

REKLAMA