Michalkiewicz komentuje atak lewactwa na spotkaniu w Poznaniu. „Nie miałem ochoty przeprosić Kasi…” [VIDEO]

Awantura na spotkaniu ze Stanisławem Michalkiewiczem. / fot. YouTube
Awantura na spotkaniu ze Stanisławem Michalkiewiczem. / fot. YouTube
REKLAMA

Podczas sobotniego spotkania ze Stanisławem Michalkiewiczem w księgarni „Sursum Corda” w Poznaniu doszło do awantury i przepychanek co było spowodowane wizytą niezapowiedzianych gości, głównie panienek protestujących przeciwko niedawnej wypowiedzi publicysty „Najwyższego Czasu!”, w której to użył dosadnych słów. Nie miałem ochoty przeprosić Kasi… – relacjonuje całe zajście Michalkiewicz.

Podczas sobotniego spotkania doszło do ataku ze strony lewaków, którzy wtargnęli na salę i próbowali uniemożliwić wystąpienie publicysty. Po kilkunastu minutach udało się wszystkich nieproszonych gości usunąć z sali, a na miejscu zjawiła się policja, która jednak nie miała zamiaru przeszkadzać w nielegalnym zgromadzeniu. Tak więc panienki stały pod księgarnią i wykrzykiwały różne rzeczy.

REKLAMA

Panie wtargnęły przemocą do księgarni „Sursum Corda” przy rynku Łazarskim w Poznaniu 13 października o godzinie 15, gdzie miałem rozpocząć spotkanie z publicznością – zaczyna swoją relację Michalkiewicz. Awantura na spotkaniu rozpoczęła się od tego, że kiedy Michalkiewicz przywitał się z publicznością jedna z panienek wstała i zaczęła czytać jego niedawną wypowiedź.

Paniom towarzyszyli dziennikarze TVN, stacji którą podejrzewam, że została utworzona z pieniędzy ukradzionych z Funduszy Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, którzy tam nawet próbowali – jak to mi się wydawało z mojego punktu obserwacyjnego – uszkodzić, a może nawet zniszczyć kamerę. Wywiązała się w związku z tym przepychanka – kontynuuje Michalkiewicz.

Jak się potem dowiedziałem, jeden z tych dziennikarzy TVN-u pobiegł na policję skarżąc się na naruszenie jego niedotykalności cielesnej. No to jest bardzo poważne przestępstwo takie naruszenie niedotykalności cielesnej, inna rzecz, że jak ktoś nie chce być dotykany cieleśnie, to powinien unikać tłoku – dodaje publicysta.

Wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że te demonstrantki, wśród których podobno była nawet żona Prezydenta Poznania, była radna Rady Miejskiej, była kandydatka do Rady Miejskiej (…) wcale bym się nie zdziwił, gdyby te demonstrantki zostały wynajęte przez TVN, co jak przypuszczam już się zdarzało. Reporterzy TVN pojawiali się już przypadkowo a to przy Kościele Świętej Anny, a to na urodzinach Adolfa Hitlera w jakichś krzakach pod Wodzisławiem – mówił Michalkiewicz.

REKLAMA