Pyton znad Wisły uśpiony. To już koniec historii, którą żyła cała Polska

Pyton Tygrysi w rękach weterynarzy/fot. Facebook Służba Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska
Pyton Tygrysi w rękach weterynarzy/fot. Facebook Służba Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska
REKLAMA

Odnaleziony przy trasie między Sulejowem a Piotrkowem Trybunalskim Pyton Tygrysi został uśpiony. Nie udało się odratować gada.

Nie udało się uratować pytona tygrysiego, którego znaleziono na drodze pomiędzy Sulejowem a Piotrkowem Trybunalski. Gad trafił do nas w ciężkim stanie. Był mocno wychłodzony – powiedział w sobotę PAP lekarz weterynarii Gabor Kamiński.

REKLAMA

Po przywiezieniu do kliniki został wygrzany i przygotowany do operacji – relacjonował Kamiński. W czasie zabiegu okazało się jednak, że zwierzę ma poważne uszkodzenia wielu narządów. – Między innymi kręgosłupa, odcinka szyjnego i głowy. Nie dało się go uratować, został uśpiony – powiedział.

Zgłoszenie o znalezieniu ponad dwumetrowego pytona tygrysiego na drodze pomiędzy Sulejowem a Piotrkowem Trybunalskim otrzymała w czwartek wieczorem Fundacja Animal Rescue Polska. Jak czytamy na stronie fundacji, ranne zwierzę szukało możliwości wygrzania się na asfalcie.

– Razem z Fundacją Animal pojechałem tam w nocy, żeby ratować pytona – wyjaśnił Kamiński.

Weterynarz przypuszcza, że pyton został wyrzucony przy drodze. – Ponieważ było chłodno wąż nie mógł się przemieszczać daleko. To zwierzę z tropikalnych krajów. Przy tej temperaturze mógł przejść maksymalnie kilkaset metrów. Nie przeżyłby długo w tych warunkach. Myślę, że go ktoś wyrzucił przy parkingu, a ktoś inny zjeżdżając na parking przez przypadek go przejechał – mówił.

Jak wyjaśnił, sekcja zwłok wykazała, że zmiany i wybroczyny na odcinku głowy i szyi oraz odcinku żołądka i jelit zwierzęcia są mniej więcej grubości opony.

Staraliśmy go uratować. Ale dopiero jak go otworzyłem widać był jak ciężki jest stan – opowiada Kamiński. Lekarz zajmuje się egzotycznymi zwierzętami i, jak powiedział, to nie pierwszy tego typu przypadek, z jakim się zetknął. – Jeśli chodzi o węże i inne egzotyczne zwierzęta wyrzucane w Polsce to, tego typu przypadki zdarzają się dwa razy w miesiącu – stwierdził.

Według Kamińskiego problem polega na tym, że tego typu gady są u nas łatwo dostępne i niedrogie. – Mały pyton kosztuje ok. 200 zł. Dużo osób kupuje, one rosną, warunki zaczynają być niesprzyjające, bo zwierzę staje się duże, i się go pozbywają. To jest częsty proceder – ocenił.

Kamiński podkreślił, że trzymanie zwierzęcia, zwłaszcza egzotycznego, wymaga dużej wiedzy o jego potrzebach i stworzenia mu odpowiednich warunków bytowania. Jego zdaniem osoby, które rozważają kupno np. pytona powinny poważnie się zastanowić, czy rzeczywiście są przygotowane, aby takie zwierzę mieć. – Dorosłe samce tego gatunku dorastają do 3-4 metrów. Ale samice potrafią mieć nawet 5,5 m. – zaznaczył.

Źródło: PAP

REKLAMA