Ojciec-zwyrodnialec gwałcił własnego syna. Wpadł przez policję, która tropiła międzynarodową zgraję

Kajdanki, areszt. Obrazek ilustracyjny. Fot. Pixabay
Kajdanki, areszt. Obrazek ilustracyjny. Fot. Pixabay
REKLAMA

Sąd skazał na najwyższy przewidziany prawem wymiar kary 41-letniego mężczyznę, który gwałcił swojego 9-letniego synka. Oprócz tego fotografował go i wysyłał zdjęcia innym zwyrodnialcom. Wpadł z powodu akcji policji, która tropiła międzynarodową szajkę zboczeńców.

Sąd Okręgowy w Siedlcach skazał Piotra B. na 12 lat więzienia. To najwyższy wymiar kary w Polsce za pedofilię. Grażyna Orzechowska z Sądu Okręgowego w Siedlcach dodaje, że „sąd orzekł też zakaz zbliżania się ojca do skrzywdzonego syna”.

REKLAMA

Zdarzenie zostało wykryte przez policję, gdy ta była na tropie międzynarodowej szajki pedofilów. Rumuńscy funkcjonariusze wpadli na ślad Piotra B., gdy aresztowali innego Polaka, który przebywał w Bukareszcie. Mężczyzna ten rozpowszechniał w sieci filmy i zdjęcia z małymi dziećmi. Wśród nich znajdował się materiał, na którym ojciec wykorzystywał swojego synka.

Śledczy dotarli w końcu do wsi pod Siedlcami, w której mieszkał Piotr B. Na jego komputerze znaleziono zdjęcia pedofilskie, aparat oraz nośniki pamięci. 41-latek został aresztowany.

Żona Piotra B., 29-letnia Maria wyznaje, że „przeżyła szok, kiedy do domu weszli policjanci”. – Dopiero od nich dowiedziałam się, co mąż wyprawiał z Patrykiem. Nie chcę znać męża. Wyszłam za niego w 2008 r., gdy jego synek z poprzedniego małżeństwa miał pół roku. Przygarnęłam go z dzieckiem, bo jego żona uciekła. Później na świat przyszli dwaj synowie. Nigdy nie przypuszczałam, że Piotr może być taką bestią. Kilka razy zabierał synka do lekarza do Warszawy. I właśnie wtedy musiał go fotografować – relacjonuje kobieta.

Syn trafił pod opiekę macochy i czuje się już lepiej. – Poprawił się w nauce, jest grzeczny – wychwala chłopca Maria.

Źródło: se.pl

REKLAMA