Orban przeciw globalizacji i za kulturą patriotyzmu. „Wybierzmy niepodległość i współpracę narodów”

Viktor Orban. / fot. flickr
Viktor Orban. / fot. flickr
REKLAMA

O odrzucenie globalizacji i poparcie kultury patriotyzmu zaapelował we wtorek premier Węgier Viktor Orban podczas uroczystości w rocznicę wybuchu powstania węgierskiego 1956 r. Podkreślił przy tym znaczenie wiosennych wyborów do Parlamentu Europejskiego.

„Wybierzmy niepodległość i współpracę narodów w opozycji do globalnych rządów i kontroli. Odrzućmy ideologię globalizmu i zamiast niej poprzyjmy kulturę patriotyzmu” – zaapelował Orban, przemawiając przed Domem Terroru w Budapeszcie.

REKLAMA

Premier Węgier wyraził przekonanie, że majowe wybory do Parlamentu Europejskiego zdecydują, w jakim kierunku będzie zmierzać Europa. „Narody Europy powinny wybrać przyszłość. My, Węgrzy, też nie możemy milczeć. Jeśli fanfary odzywają się niepewnie, nie zdołamy zjednoczyć się nawet wokół najważniejszych i najsłuszniejszych spraw. Trzeba przekroczyć szlaban i wezwać tych, którzy wierzą w Europę narodów. Trzeba wznieść sztandar wolnej i silnej Europy” – oznajmił.

Orban ostrzegł, że Europę sprowadzały na manowce ciągoty imperialne, które napędzały zarówno narodowy i międzynarodowy socjalizm, faszyzm, jak i komunizm. „Dziś w Brukseli znów są grane imperialne marsze” – ocenił.

„Dzisiaj w Brukseli rządzą ci, którzy zamiast sojuszu wolnych narodów chcą europejskiego imperium, takiej Europy, którą kierują nie przywódcy wybrani przez narody, tylko brukselscy biurokraci” – zaznaczył.

Według niego w niektórych krajach Europy już rządzą zwolennicy europejskiego imperium, dlatego wiadomo, jak wyglądałby „piękny nowy świat” w ich wydaniu.

„Pojawia się coraz więcej mężczyzn z innych kontynentów i kultur w wieku poborowym i już za naszego życia kształtują na swoją modłę duże miasta europejskie, powoli, ale zdecydowanie spychając do roli mniejszości rdzennych mieszkańców Europy” – zaznaczył Orban, dodając, że terror staje się częścią życia wielkich miast, a polityczna manipulacja powołująca się na prawa człowieka jest codziennością.

Zdaniem Orbana wszyscy ci, którzy chcą ulepić z UE europejskie imperium, są bez wyjątku zwolennikami imigracji, „uczynili z wpuszczania migrantów probierz europejskości i oczekują, że każde państwo i naród niezwłocznie staną się multikulturalne”.

Według niego ludzie ci uważają migrację za szansę na przeistoczenie Unii Europejskiej państw narodowych w multikulturalne imperium o mieszanej ludności. „Europa bez państw narodowych, elita oderwana od swoich narodowych korzeni, sojusz z wielonarodowymi grupami sił, koalicja ze spekulantami finansowymi – taki byłby tutaj raj George’a Sorosa” – ocenił Orban, nawiązując do amerykańskiego finansisty, któremu władze Węgier zarzucają chęć sprowadzenia do Europy milinów imigrantów.

„Wierzymy, że każdy naród jest specyficzny, niepowtarzalny i może jasno rozświetlić powierzony mu kawałek ziemi. Tak uważaliśmy, a nawet dlatego się zbuntowaliśmy już w 1956 r. Jesteśmy entuzjastami swojej kultury, która podtrzymuje i chroni naszą wolność. Wierzymy w silne rodziny, uważamy nasze tradycje i historię za wyjątkowe, czcimy swoich bohaterów i nade wszystko kochamy naszą ojczyznę. Nie chcemy i nie zrezygnujemy z tego dla żadnego imperium ani globalnego rządu” – zaznaczył.

We wtorek odbyły się w Budapeszcie również uroczystości zorganizowane przez opozycję w związku z rocznicą rewolucji węgierskiej.

Na demonstracji z udziałem części lewicowych polityków opozycyjnych pod pomnikiem Józefa Bema w Budzie mówiono między innymi o akcji zbierania podpisów za przyłączeniem się Węgier do Europejskiej Prokuratury. Europoseł lewicowej partii Dialog Benedek Javor przekonywał m.in., że doprowadziłoby to do niezależnej kontroli korupcji na Węgrzech.

Na osobnych uroczystościach zgromadzili się zwolennicy prawicowego Jobbiku oraz powstałej z jego rozłamu partii Nasza Ojczyzna. Tematem tego pierwszego wiecu był „skorumpowany, i rządzący komunistycznymi metodami Fidesz”.

Były premier, szef Koalicji Demokratycznej Ferenc Gyurcsany powiedział zaś na spotkaniu rocznicowym, na którym obchodzono także 7. rocznicę powstania partii, że w tej chwili na Węgrzech w demokratycznej scenografii „panuje nieludzka dyktatura”. Jego zdaniem choć jednak rządzący sądzą, że kraj sennie drzemie, to może się zdarzyć, że jutro „ich sprzątnie”.

Rewolucja węgierska wybuchła 23 października 1956 roku. Jej uczestnicy domagali się przywrócenia wolności słowa i innych swobód obywatelskich oraz pełnej niezależności od ZSRR. Rozpoczęta 4 listopada interwencja wojsk sowieckich w ciągu kilku tygodni krwawo stłumiła powstanie. Władzę na Węgrzech przejął wówczas marionetkowy rząd Janosa Kadara.

Represje wobec uczestników węgierskiego powstania trwały jeszcze długo po ostatecznym zdławieniu wolnościowego zrywu. W czasie walk zginęło ponad 2,5 tys. osób. Po upadku powstania kilkaset osób stracono, a tysiące uwięziono. Około 200 tys. Węgrów opuściło kraj.

(PAP)

REKLAMA