
Kolejne doniesienia z frontu walk z europejskim lewactwem w Brukseli. Tym razem europoseł Wolności Dobromir Sośnierz próbował wyedukować eko-oszołomów proponujących kolejne chwalebne zmiany dla walki z klimatem. „To jest naprawdę śmieszne” – skomentował proponowane przez zielono-czerwonych rozwiązanie europoseł.
Skoro już przy planie ograniczenia emisji do 40 procent wycofują się Stany Zjednoczone, to jak myślicie państwo, co się stanie kiedy zaproponujemy 50 procent? Czy kolejne kraje będą się chętniej przyłączać do porozumienia czy odchodzić? – pytał retorycznie Sośnierz.
Europoseł dodawał, że nie może być równych ograniczeń dla wszystkich państw, gdyż każde z nich w różnym stopniu w ciągu historii przyczyniło się do światowej emisji dwutlenku węgla. W czasach kiedy w Anglii dymiły już kominy w ramach rewolucji przemysłowej, gdzie indziej dalej jeżdżono na osiołku – wskazywał.
Redukcja emisji może być osiągnięta tylko, jeżeli sprawiedliwie obarcza się wszystkich kosztami emisji, a nie wskazuje jakieś technologie, albo wylicza stopnie o ile ma się oziębić klimat ziemi, bo tego nikt nie wie, to są tylko przypuszczenia. Nikt jeszcze nie oziębiał żadnych planet i nie wiadomo czym to się skończy, liczenie tego do drugiego miejsca po przecinku jest śmieszne – podsumował Sośnierz.