
Beata Szydło w rozmowie z „Super Expressem” powiedziała, że jej zdaniem media za bardzo eksponują każdy incydent drogowy z jej udziałem. Ponadto zwraca uwagę, że to nie był wyjazd na weekend do domu, lecz na spotkanie z wyborcami. A poza tym nie może sobie wybierać kierowcy.
– Nie miałam wpływu na dobór kierowców prowadzących samochody, którymi podróżuję. Odpowiada za to SOP. Jestem pasażerem, a nie kierowcą. Nie prowadzę tych pojazdów. Podkreślam to, bo ignoranci piszą, że „miałam stłuczkę” – tłumaczy przewodnicząca Komitetu Społecznego Rady Ministrów.
Oprócz tego twierdzi, że za PO nie było takiego zainteresowania tematem stłuczek drogowych z udziałem polityków. – Nie pamiętam, żeby w 2014 roku telewizja TVN24 organizowała relację na żywo spod Belwederu, gdy limuzyna z kolumny prezydenta Komorowskiego zderzyła się z samochodem osobowym. Choć w osobówce zostało poszkodowane dziecko! Nie było relacji telewizyjnych z 2010 r., kiedy auto Radosława Sikorskiego, kierowane przez funkcjonariusza BOR uderzyło w policyjny radiowóz – twierdzi była premier.
– Nie przypominam sobie tytułów „Komorowski miał wypadek”. Były natomiast” Wypadek limuzyny prezydenta Komorowskiego”, „Prezydencki orszak zderzył się z osobówką” (…) Mierzcie nas równą miarą – dodaje.
Zaznacza także, że SOP nie odwoził jej do domu, lecz na spotkanie z wyborcami. – To nie był wyjazd na weekend, ale na spotkania z wyborcami. Nie pamiętam, kiedy miałam cały weekend dla rodziny – powiedziała Beata Szydło.
Źródło: onet.pl