
To nie żart. Wielka Brytania żyje obecnie problemem pasażera metra, który okazał się strasznym „rasistą”. Mężczyzna pomalował twarz na czarno i przebrał za Julesa z kultowego filmu „Pulp Fiction”. Afera zaczęła się, gdy czarnoskóra współpasażerka oskarżyła go, że barwi sobie twarz na czarno… z pobudek rasistowskich.
Mężczyzna spokojnie podróżował metrem w Londynie, kiedy został zaczepiony przez czarnoskórą pasażerkę, która mówiła mu: „To trochę rasistowskie, że wkładasz czarny makijaż”. Mężczyzna jednak jedynie wzrusza ramionami i odpowiada „Dlaczego nie?”, w ogóle nie widząc problemu w swoim zachowaniu – piszą z przerażeniem brytyjskie media.
Wideo z incydentu zostało opublikowane przez 24-letnią kobietę, która nagrywała całe zajście. To 2018? Czemu to się ciągle(jeszcze) dzieje? – zapytała. Biały mężczyzna przebierał się za postać Samuela L. Jacksona, który grał Julesa Winnfielda w Pulp Fiction.
„Jego wzruszenie ramionami i całkowita nonszalancja w rozmowie z kobietą, która jest obok niego oszołomiona, jest prawdopodobnie najbardziej przerażającą rzeczą w tym filmie” – pisze jedna z Twitterowiczek, wyraźnie przerażona.
Duża część osób stanęła jednak w obronie mężczyzny. „Ludzie ubierają się na zielono w dzień Świętego Patryka i zachowują się jak krasnoludki, a Ty ich nie atakujesz. Jeśli chcę być jak Jules Winnfield z Pulp Fiction, to dlaczego nie? To nie czyni go rasistą” – napisał.
Kobieta o nicku „Black Avalanche” tłumaczyła, dlaczego był to akt potwornego rasizmu: „To nie przez fakt, że jest przebrany za kogoś czarnego, to fakt, że pomalował swoją twarz na czarno. Czarna twarz zawsze była postrzegana przez białych jako coś negatywnego”.
W świetle powyższych zdarzeń widać wyraźnie, że duży problem z rasizmem mają w „Gazecie Wyborczej”, której dziennikarz Hugo-Bader zwykła pomalowany na czarno maszerować w Marszu Niepodległości…