
To nie żart, minister przedsiębiorczości i technologii przygotował projekt ustawy o Fundacji Platforma Przemysłu Przyszłości, która będzie kosztować podatnika ponad 230 milionów złotych! Projekt został przyjęty przez Radę Ministrów. Psikus premiera z okazji Haloween. Mają rozmach! – komentuje Stanisław Tyszka z Kukiz’15.
Od początku przyszłego roku działać ma w Polsce Fundacja Platforma Przemysłu Przyszłości, w skrócie jej celem ma być to, aby państwo dostosowało Polską gospodarkę do czwartej rewolucji przemysłowej. W końcu w małych rozumkach socjalistów nie mieści się to, że przedsiębiorcy mogliby to zrobić samemu, znacznie taniej.
Jednak wszystko w porządku, projekt wychodzi na przeciw oczekiwaniom sektora prywatnego – przypuszczalnie tej części, która już teraz żyje nie ze świadczenia klientom dobrych usług, ale z dotacji ze strony państwa. „Projekt ustawy wychodzi naprzeciw działaniom podejmowanym w Unii Europejskiej i oczekiwaniom sektora prywatnego w Polsce” – czytamy w uzasadnieniu.
„Obecnie istniejące podmioty publiczne nie są instytucjonalnie i kompetencyjnie dostosowane do sprostania wymaganiom, jakie wynikają z koncepcji Przemysłu 4.0” – napisano. O jakie wymagania chodzi? Przede wszystkim o współpracę sektora publicznego z prywatnym w Polsce, ale także „finansowania zadań”, czyli wyjmowania pieniędzy z kieszeni jednego podatnika i wkładaniu do kieszeni drugiego.
„Podstawowym celem Fundacji Platforma Przemysłu Przyszłości będzie doprowadzenie krajowego przemysłu do poziomu określanego jako Przemysł 4.0. Chodzi o działanie na rzecz wzrostu konkurencyjności przedsiębiorców przez wsparcie ich transformacji cyfrowej” – podkreślono. Jeżeli te 200 milionów zostanie spożytkowanych równie dobrze, jak te na obchody stulecia niepodległości, to strach się bać, jak ta konkurencyjność wzrośnie.
Uwaga❗️Psikus premiera z okazji #Halloween w postaci nowego projektu w Sejmie: 236 mln zł na rządową Fundację Platforma Przemysłu Przyszłości❗️ Dzięki niej ma się w Polsce dokonać czwarta rewolucja przemysłowa i mamy przejść na nowy poziom współpracy z robotami. 😎 Mają rozmach! pic.twitter.com/txUkWtvDnQ
— Stanisław Tyszka (@styszka) October 31, 2018
Taka ustawa nie jest jednak dziełem przypadku, ale systematycznego podążania w kierunku głębokiego socjalizmu. Sami ustawodawcy podkreślają, że powstanie takiej fundacji założyli już w Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, natomiast sam Mateusz Morawiecki brał w ubiegłym roku udział w konferencji z prof. Mazzucatto.
Na Kongresie Innowatorów Europy Środkowo-Wschodniej „Central Eastern Europe Innovators Summit” Morawiecki spotkał się z prof. Marianą Mazzucato, która jest autorką książki „Przedsiębiorcze państwo”, w której stara się udowodnić, że wszelkie wynalazki i innowacje technologiczne nie wynikają z istnienia wolnego rynku, ale z działalności państwa i jego urzędników.
To pokazuje więc, że stworzenie państwowego instytutu, który ma odpowiadać za innowacyjność, to nie jedynie chęć posiadania nowych synekur, choć to prawdopodobnie też, ale przede wszystkim element realizowania planu obecnego premiera. Już na spotkaniu z Mazzucato Morawiecki mówił o tym, że państwo musi aktywnie działać w segmencie innowacji, ale też nadążać za nimi w kwestii opodatkowania.
Źródło: nczas.com