Ktoś groził śmiercią Janowi Kulczykowi? SMSy sugerowały fizyczne niebezpieczeństwo, ale prokuratura umorzyła sprawę

Jan Kulczyk. fot. Wikipedia (CC BY 2.0)
Jan Kulczyk. fot. Wikipedia (CC BY 2.0)
REKLAMA

Na kilka miesięcy przed wybuchem afery taśmowej ktoś szantażował miliardera Jana Kulczyka. Grozili nie tylko ujawnieniem kompromitujących faktów, ale także fizycznym niebezpieczeństwem.

Zdaniem dziennikarzy portalu Onet.pl zajmujących się aferą taśmową jeden z najbogatszych Polaków był regularnie podsłuchiwany i nagrywany w restauracjach „Amber Room” oraz „Sowa i Przyjaciele”.

REKLAMA

„Wspominał o ewentualnej chęci zaszantażowania Kulczyka. Po tym, jak dostał nagrania ze spotkania, jak Kluczyk kupował Ciech i spotykał się z politykami, to Falenta powiedział, że dzięki tym informacjom może go, jak będzie chciał, zaszantażować. Nie wiem, czy zrealizował swój zamiar. Podczas ostatnich rozmów pytał mnie o numer do Kulczyka, ale ja go nie pytałem po co” – mówił zamieszany w aferę kelner Łukasz N., relacjonując swoje rozmowy z biznesmenem Markiem Falentą.

Kilka miesięcy później Jan Kulczyk rozmawiał z funkcjonariuszami CBŚ, którym miał zdradzić, iż otrzymuje smsy zawierające szantaże i groźby.

„Treść tych smsów dotyczyła mnie, że jestem śledzony, że ktoś jest za mną. Treść tych smsów dotyczyła także mojej asystentki [nazwisko w aktach – red. Onet]. Wiadomości o tej samej treści otrzymywali moi znajomi, dzieci. Te smsy przychodziły raz na tydzień, raz na dwa tygodnie. Była ich cała seria. Część tych smsów miała charakter gróźb. Niektóre z nich sugerowały fizyczne niebezpieczeństwo” – mówił biznesmen.

„Jesteśmy tuż za Tobą. Non stop w podróży. Źle wychodzisz na zdjęciach. Pierwsze kompromitujące materiały wysłaliśmy dzisiaj na razie do twoich 3 wrogów. Sadzisz się na zbawcę świata, a zgubi cię naiwność i sekretarka. Stary pies stracił węch” – to przykładowa wiadomość, którą miał otrzymać.

Według prokuratury osobami odpowiedzialnymi za wiadomości mogły być dwie osoby. Jedna z nich to były pracownik firmy Kulczyka, który został zwolniony za nieuczciwość, druga osoba miała być bezpośrednio związana z nagraniami w restauracjach.

Ze względu na brak dowodów wątek umorzono, a sprawa szantaży nie jest wyznaczona do dziś.

Jan Kulczyk zmarł w lipcu 2015 w Wiedniu, w Allgemeines Krankenhaus der Stadt Wien. Kulczyk Holding oficjalnie poinformował wówczas, że śmierć nastąpiła w wyniku powikłań po zabiegu kardiologicznym. Lekarz operujący Kulczyka twierdzi, że śmierć nie miała nic wspólnego z zabiegiem.

źródło: Money.pl / Wolność24.pl

REKLAMA