Sytuacja w Paryżu stale się pogarsza. Molestowanie kobiet, wojny gangów i rosnące niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia mieszkańców

Zamieszki w Paryżu.
Zamieszki w Paryżu.
REKLAMA

„Agresywnych mężczyzn jest coraz więcej. Zrezygnowałam nawet z przejazdu metrem do placu La Capelle, bo boję się tamtędy iść” – mówi jedna z kobiet zamieszkujących dzielnicę Chapelle-Pajol w północnym Paryżu. Dziennikarze Le Parisien przyznają, że sytuacja z tygodnia na tydzień się pogarsza.

„Mam wrażenie, że bandyci wygrali tę grę z policją. Funkcjonariusze są obecni, ale walki są coraz liczniejsze i gwałtowne” – mówi anonimowa mieszkanka Chapelle-Pajol. Nie ujawnia swoich danych m.in. ze względu na strach przez zemstą ze strony „napastliwych” mężczyzn.

REKLAMA

„Piekło” to określenie, które często powtarza Loic Guezo, prezes stowarzyszenia Demain la Chapelle. Mężczyzna nie waha się opowiadać o stale rosnącej przestępczości w tym regionie – „W ciągu zaledwie kilku lat z wyspy spokoju staliśmy się obszarem bezprawia, działalność przestępcza rośnie i nasila się”.

„Nielegalny handel i wojny gangów rozpoczęły się w 2014 roku w pobliżu obozu dla imigrantów w Paryżu, ten powstał w okolicach Boulevard de la Chapelle” – mówi Guezo.

Policyjne statystyki mogą szokować. Tylko w ostatnich miesiącach funkcjonariusze dokonali przeszukać blisko 2618 osób, z czego 226 zostało aresztowanych. Coraz częściej dochodzi do awantur z użyciem noży oraz żelaznych prętów.

Oczywiście francuskie media niechętnie albo w ogóle nie piszą, że to pokłosie polityki multikulti i tolerancjonizmu dla przybyszów.

źródło: breitbart.com / Wolność24.pl

REKLAMA