Za „epidemię” odry odpowiadają imigranci? Prof. Gut: „Odra, która jest u nas, to odra która została do nas przywleczona”

Prof. Włodzimierz Gut oraz GIS straszący odrą. / fot. PAP/twitter.gis
Prof. Włodzimierz Gut oraz GIS straszący odrą. / fot. PAP/twitter.gis
REKLAMA

We wszystkich największych mediach w kraju możemy dziś przeczytać apele o szczepienie dzieci, a także wizję armagedonu jaki zgotowali „antyszczepionkowcy” (zazwyczaj używa się tego słowa na określenie zwolenników dobrowolności). Przyczynkiem do tego było zachorowanie 17 dzieci na odrę w powiecie pruszkowskim, a także ogólny wzrost liczby zachorowań w 2018 roku.

Właściwie wszystkie media w kraju, zarówno propisowskie, jak i sprzyjające opozycji piszą o „epidemii odry”. O sygnale, że szczepienia są potrzebne, a także tym że to już chyba „koniec ciemnogrodu”, bo teraz to już wszyscy będą szczepić piszą lewicowe media.

REKLAMA

Tymczasem warto uporządkować fakty i postawić kilka pytań, nad którymi nikt w mainstremowych mediach się nie pochyla. Po pierwsze liczba zachorowań na odrę w bieżącym roku, a także poprzednim, wzrosła w porównaniu do lat ubiegłych, w skali Europy rośnie ona od 2016 roku.

W okresie od stycznia do września zanotowano 123 przypadki zachorowań. Ostatnio doszło do tego kolejnych kilkanaście przypadków. Jednak informując na początku października o danych za trzy kwartały bieżącego roku sam Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego, przyznał, że za zachorowania odpowiadają „przyjezdni”. „Rzecznik GIS zaznaczył jednak, że większość zachorowań na odrę dotyczyła osób, które przyjechały do nas z różnych krajów” – czytamy artykule z 3 października.

W sprawie 17 przypadków zachorowań wypowiedział się sam minister zdrowia Łukasz Szumowski, który zachęca by szczepić, choć właściwie zagrożenia nie ma, a sytuacja jest opanowana. W Polsce przeciwko odrze zaszczepionych jest około 95 procent dzieci.

Sytuacja jest bezpieczna dla kraju z punktu widzenia populacji, bo 95 proc. Polaków jest zaszczepionych na odrę – powiedział minister i dodał, że w przypadku dzieci które są zaszczepione nie ma się czego obawiać. Wydaje się więc, że Szumowski przedstawił argumenty za dobrowolnością szczepień.

O tzw. zewnętrznym źródle choroby mówi także prof. Włodzimierz Gut z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, który podkreśla: Odra, która jest u nas, to odra która została do nas przywleczona, mamy to precyzyjnie zbadane. Badamy genotyp wirusa, wiemy dokładnie, jaki wirus nas zaatakował w tej chwili.

Wzrost zachorowań na odrę dotyczy więc przynajmniej ostatnich trzech lat, a właśnie mamy do czynienia ze wzmożoną imigracją do Polski. Do naszego kraju przyjechało od 2015 roku ponad 1,5 miliona osób, które otrzymało pozwolenie na pobyt, blisko milion z nich pochodzi z Ukrainy.

O tym, że wirusa odry przynoszą osoby przyjeżdżające z zagranicy mówią oficjalnie prof. Gut oraz rzecznik GIS Bondar. Warto zauważyć, że na Ukrainie wyszczepialność populacji jest znacznie niższa niż w Polsce, oczywiście jeszcze gorzej może być w przypadku części państw afrykańskich czy azjatyckich.

W każdym bądź razie należy przypomnieć artykuł z początku tego roku mówiący o fali zachorowań na Ukrainie. W 2017 roku doszło u naszego wschodniego sąsiada do 4,8 tysiąca zachorowań oraz 5 zgonów z powodu odry, w pierwszych 9 miesiącach tego roku doszło do ponad 32 tysięcy przypadków zachorowań, które doprowadziły do śmierci 14 osób.

„Ponieważ do Polski, przede wszystkim z zachodniej Ukrainy, przyjeżdża w poszukiwaniu pracy coraz więcej osób, prawdopodobieństwo pojawienia się razem z nimi wirusa odry graniczyło z pewnością” – czytamy w artykule na mp.pl ze stycznia tego roku. Dane za trzy kwartały br. pokazują, że najwięcej zachorowań zanotowano w okolicach Lwowa.

A jeżeli chodzi o używanie słowa „epidemia” w tym kontekście, warto odwołać się do definicji. Epidemia to „występowanie w określonym czasie i na określonym terenie przypadków zachorowań lub innych zjawisk związanych ze zdrowiem w liczbie większej niż oczekiwana”. W tym przypadku nie mamy z niczym takim do czynienia.

O tym, że już udało się zażegnać ten palący problem poinformowali przedstawiciele GIS. „Według danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego liczba zachorowań na odrę na Mazowszu pozostała na poziomie 17 osób. Wygląda więc na to, że sytuacja jest opanowana – zapewnił GIS”.

Źródło: gazeta.pl/mp.pl/PAP/nczas.com

REKLAMA