Niemieccy lewacy wyrzucili szefa niemieckich służb za parę słów prawdy o imigrantach. Hans-Georg Maassen sprzeciwiał się „naiwnej lewicowej polityce”

Hans-Georg Maassen, były szef niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji . Zdj.: Federico Gambarini/dpa Dostawca: PAP/DPA.
Hans-Georg Maassen, były szef niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji . Zdj.: Federico Gambarini/dpa Dostawca: PAP/DPA.
REKLAMA

W ujawnionym teraz tajnym przemówieniu ustępujący prezes niemieckiego Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) Hans-Georg Maassen uznał swe odejście za efekt dążeń do rozbicia koalicji rządowej – podały w poniedziałek niemieckie media. Według niego do usunięcia go dążyli politycy lewicowej SPD.

Przemówienie to wygłosił 18 października w Warszawie na posiedzeniu Klubu Berneńskiego, który jest platformą wymiany poglądów i informacji tajnych służb państw członkowskich Unii Europejskiej oraz Norwegii i Szwajcarii.

REKLAMA

Pozycję Maassena na stanowisku szefa BfV podkopał prasowy wywiad, w którym odrzucił powszechną interpretację zarejestrowanych na wideo w trakcie prawicowych demonstracji w Chemnitz w Saksonii ekscesów jako „polowania na czarownice”. Demonstracje były reakcją na zabicie 26 sierpnia w Chemnitz nożem 35-letniego Niemca; podejrzanymi o ten czyn są ubiegający się o azyl imigranci z Syrii i Iraku.

Jak stwierdził wtedy Maassen, istnieją „poważne podstawy”, by sądzić, że w przypadku prezentowanego nagrania wideo „chodzi o celową fałszywą informację, która miałaby umożliwić odwrócenie publicznej uwagi od morderstwa w Chemnitz”. Teza ta natrafiła na zdecydowany sprzeciw nie tylko polityków opozycji, ale także przedstawicieli chadecko-socjaldemokratycznej koalicji rządowej.

Kierownictwa CDU/CSU i SPD uzgodniły we wrześniu najpierw, że Maassen powinien zostać przeniesiony na stanowisko sekretarza stanu w ministerstwie spraw wewnętrznych. Wywołało to falę oburzenia i w jej efekcie decyzję, że były szef BfV otrzyma w MSW tylko rangę kierownika wydziału zajmującego się zadaniami europejskimi i międzynarodowymi.

Według relacji mediów, w swym przemówieniu w Warszawie Maassen roztoczył wizję lewicowo-radykalnych sił w SPD, które od samego początku były przeciwne zawieraniu koalicji z chadekami. Jego komentarz na temat wydarzeń w Chemnitz miał być dla tych sił wymarzoną okazją, by sprowokować zerwanie koalicji. Jak oświadczył kolegom z Klubu Berneńskiego, jest w Niemczech znany jako krytyk naiwnej i lewicowej polityki, prowadzonej w sferze migracji oraz bezpieczeństwa.

Rzecznik ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera poinformował w poniedziałek, że szef resortu wypowie się na temat sprawy Maassena po zbadaniu jego kontrowersyjnych wypowiedzi – co podjęto jeszcze w ubiegłym tygodniu. (PAP)

REKLAMA