„Psia grypa” dopadła kolejnych funkcjonariuszy. Masowe zwolnienia L4 także wśród strażaków

Straż pożarna/fot. PAP/Marcin Bielecki
Straż pożarna/fot. PAP/Marcin Bielecki
REKLAMA

„Psia grypa”, jak sami policjanci nazwali tajemniczą chorobę, która „powaliła” 20 proc. funkcjonariuszy zbiera żniwo w całym kraju. Masowo zwolnienia L4 biorą także strażacy! Nie wiadomo jeszcze, jak wielu podjęło się tej formy strajku, ale wiadomo, że póki co jest ich o wiele mniej niż policjantów.

Nie wiadomo, ilu dokładnie strażaków wzięło zwolnienia L4. Najwięcej przypadków odnotowano w Małopolsce. Wiele przypadków znalazło się też w Warmińsko-Mazurskiem, Zachodnim Pomorzu, Lubuskiem oraz na Dolnym Śląsku.

REKLAMA

Media podały też informację, że komendant główny straży pożarnej polecił, by podwładni codziennie do godziny 10 raportowali ilość funkcjonariuszy przebywających na zwolnieniu L4. Chodzi o poszczególne jednostki ratowniczo-gaśnicze.

Coraz więcej policjantów też składa zwolnienia L4 z pracy. KGP nie informuje, jak wielu policjantów wzięło zwolnienie, ale według nieoficjalnych ustaleń mowa już o 20 proc. funkcjonariuszy.

Tomasz Sommer zwraca uwagę na fakt, że w tym przypadku mamy „dwie zorganizowane grupy przestępcze”. – Jedna, lekarska, fałszuje zwolnienia, druga, policyjna, je w jakiś (jaki?) sposób uzyskuje. Obie grupy minister Brudziński powinien wytropić, a niezależne sądy, zapuszkować – napisał na Twitterze.

Jakoś nie słychać by ZUS i wydział wewnętrzny policji ruszyły szukać policjantów-oszustów na L4 i lekarzy, którzy poświadczyli nieprawdę… Czyli można fałszować dokumenty w świetle jupiterów i jeszcze się tym chwalić? – dodał Tomasz Sommer.

Źródło: wp.pl/twitter.com

REKLAMA