Szykują płatną prowokację na Marszu Niepodległości? Stawka: 1000 złotych. Agencja rekrutująca aktorów do seriali paradokumentalnych składa propozycje nagrania na 11 listopada

Tomasz Kalinowski i Marsz Niepodległości/fot. Facebook Tomasz Kalinowski/Twitter Robert Winnicki (kolaż)
Tomasz Kalinowski i Marsz Niepodległości/fot. Facebook Tomasz Kalinowski/Twitter Robert Winnicki (kolaż)
REKLAMA

Organizatorzy Marszu Niepodległości ostrzegają przed możliwymi prowokacjami na Marszu Niepodległości. Jak informowaliśmy, pewna agencja reklamowa oferowała nawet 1000 złotych za udział w nagraniu 11 listopada, podczas którego „możliwe są uszkodzenia ciała”. Tomasz Kalinowski ze stowarzyszenia Marsz Niepodległości zdradził szczegóły dotyczące zlecenia oraz samej agencji!

– Jedna z agencji reklamowych organizuje nagrania 11 listopada na MN. „1000 zł wynagrodzenia, możliwe uszkodzenia ciała”. Apeluję do uczestników: NIE DAJMY SIĘ PROWOKATOROM – napisał na Twitterze Tomasz Kalinowski trzy dni temu.

REKLAMA

Dzisiaj zdradził szczegóły dotyczące źródła tej informacji oraz samej agencji. Jak powiedział portalowi kontrrewolucja.net, „taką informację dostał od jednej z użytkowniczek Twittera”.

Na początku nie byłem pewien, czy to prawdziwa informacja. Zacząłem pisać do tej pani, później się zdzwoniliśmy. Ona przedstawiła mi całą sytuację jak wygląda problem. Jej matka bierze dorywczo zlecenia w takich serialach paradokumentalnych typu „Detektywi” czy „997”. Dostała propozycję, że jest możliwość pracy na 11-tego listopada płatne tysiąc złotych – powiedział w rozmowie z kontrrewolucja.net Tomasz Kalinowski, członek zarządu stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

Niestety, nie wiadomo, która dokładnie agencja podejmuje te działania. – Chciałem dopytać co to za agencja i dowiedzieć się trochę więcej. Kobieta odpowiedziała mi jednak, że mama chciałaby jeszcze z nimi współpracować i boi się podawać szczegóły. W każdym razie odmówiła, sama zaś wybiera się na Marsz Niepodległości – powiedział Tomasz Kalinowski.

Zlecenie nie jest publicznie dostępne, lecz jest skierowane wyłącznie do stałych zleceniobiorców agencji. Dodał również, że według relacji kobiety „nieprzypadkowo zadzwonili do jej matki”.

Kilka miesięcy wcześniej w jednym z seriali zgodziła się na jakąś, jak to ta pani nazwała, „akrobatykę”. Jej matka ma ponad 70 lat. Została podczas kręcenia w planowany sposób przewrócona czy coś w tym stylu. No i od razu do niej zadzwonili, że jest znowu możliwość zarobienia o wiele większych pieniędzy z zastrzeżeniem, że może się jej coś stać – wyjaśnił „Kontrrewolucji” Tomasz Kalinowski.

Źródło: kontrrewolucja.net

REKLAMA