Szokująca przyczyna śmierci pilota MiG-29! „Skandaliczny proceder trwający od lat w Siłach Powietrznych”

Katastrofa MiG-29. / Dostawca: PAP
Katastrofa MiG-29. / Dostawca: PAP
REKLAMA

Przyczyną śmierci porucznika Krzysztof Sobańskiego, pilota MiG-29 który zginął w katastrofie pod Pasłękiem, są wieloletnie zaniedbania w Siłach Powietrznych i decyzje polityczne sprzed wielu lat.

Porucznik Krzysztof Sobański, zginął w katastrofie pod Pasłękiem 16 lipca 2018 roku. W pilotowanym przez niego samolocie myśliwskim MiG-29 z niewiadomych przyczyn doszło do rozszczelnienia zbiornika paliwa wskutek czego samolot szybko tracił paliwo. Pilot poinformował lotnisko o zaistniałej sytuacji i skierował samolot nad tereny niezamieszkałe po czym opuścił samolot za pomocą fotela katapultowego. Niestety zamiast wylądować bezpiecznie na ziemi zginął.

REKLAMA

Bezpośrednią przyczyną śmierci była awaria fotela katapultowego K-36. Sam fotel katapultowy należy do najlepszych na świecie i ma tzw. klasę 0-0 co oznacza, że w zależności od warunków w których następuje katapultowanie można dokonać go przy zerowej wysokości i prędkości samolotu. Po wystrzeleniu z kabiny Miga-29 pilot nie został oddzielony od fotela i nie otworzył się spadochron. Porucznik Sobański spadł na ziemię około 200 metrów od samolotu i poniósł śmierć na miejscu. Jak doszło do tego, że jedne najbardziej niezawodnych foteli katapultowych nie zadziałał w odpowiedni sposób?

Dziennikarze Onet.pl ujawnili skandaliczny proceder trwający od lat w Siłach Powietrznych mający bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo lotów i stojący w sprzeczności z zasadami obowiązującymi w lotnictwie. Okazało się, że najbardziej prawdopodobną przyczyną awarii fotela katapultowego jest wadliwa część, która bez porozumienia z producentem samolotów MiG-29 oraz fotela K-36, została wyprodukowana i zamontowana przez serwisujące samoloty Wojskowe Zakłady Lotnicze WZL-2 z Bydgoszczy. Miało to miejsce w trakcie przedłużenia ważności foteli K-36 w roku 2011. Sprawa wyszła na jaw tylko dlatego,że porucznik Krzysztof Sobański jako pierwszy musiał opuścić samolot przy pomocy fotela katapultowego.

Potwierdziło się zatem to o czym mówiło się od dawna tzn. że użytkowane przez Siły Powietrzne samoloty MiG-29, Su-22 i prawdopodobnie śmigłowce Mi-8 oraz Mi-17 są użytkowane z rażącym naruszeniem zasad bezpieczeństwa. Dzieje się tak ze względu na fakt, iż części zamienne do tych statków powietrznych kupowane są nie od producenta z Rosji, a od pośredników z Ukrainy, Białorusi czy innych krajów użytkujących podobne maszyny. Oczywiście części takie nie mają certyfikacji producenta czyli potwierdzenia iż mogą być wykorzystane w danym typie maszyny. Prawdopodobnie niektóre części są „dorabiane” bez jakiejkolwiek dokumentacji w naszych zakładach remontowych tak jak w przypadku wadliwych pierścieni, które WZL-2 zamontował w fotelach K-36. Podobnie wygląda sytuacja jeśli chodzi o prace serwisowe. Polska od dawna nie otrzymuje aktualnych biuletynów, które opisują szczegółowo obsługę danego typu statku powietrznego.

Sytuacja ta jest też konsekwencją wyboru jakiego dokonaliśmy przystępując do NATO. Było oczywiste, że Rosja nie będzie chciała współpracować przy obsłudze naszych maszyn. Mimo tego w 1995 podjęto decyzję o zwiększeniu floty poprzez wymianą 10 śmigłowców W-3 Sokół na 10 samolotów MiG-29 z Czech. W 2003 kupiliśmy okazyjnie, po 1 Euro za sztukę, kolejne 22 samoloty MiG-29, które służyły w lotnictwie NRD. Efekty tamtych decyzji widzimy dopiero dziś. Samoloty MiG-29 służyły bez większych problemów przez 29 lat ale w końcu musiały pojawić się problemy związane z niewłaściwą eksploatację.

Wojsko przywróciło 5 listopada loty na samolotach MiG-29 zawieszone po katastrofie. Wcześniej, bo we wrześniu dopuszczono do lotów samoloty Su-22, które korzystają z tego samego fotela katapultowego. Stało się tak po wymianie wadliwej części i testach jakie przeprowadzono w Wojskowym Instytucie Techniki Lotniczej. Niestety ale jest kwestią czasu gdy usłyszymy o kolejnym wypadku, bo nie są to z pewnością jedyne elementy, które nie powinny zostać zamontowane w użytkowanych przez nas poradzieckich konstrukcjach.

Wojsko prowadzi od 2017 rozpoczęło realizację programu „Harpia” mającego wyłonić następcę samolotów MiG-29 i Su-22. Nawet jeśli założymy, że MON szybko wyłoni zwycięzcę to w praktyce nie otrzymamy samolotów wcześniej niż w 2025.

źródło: onet.pl/nczas

REKLAMA