Trump zlecił pilne śledztwo w sprawie cudownego rozmnożenia głosów. Demokraci fałszują wybory?

Donald Trump. Foto: PAP/DPA
Donald Trump. Foto: PAP/DPA
REKLAMA

Donald Trump poinformował, iż służby federalne prowadzą dochodzenie w sprawie możliwego fałszowania wyników wyborów na Florydzie. W dwóch hrabstwach wciąż nie policzono głosów i im dłużej trwa liczenie tym bardziej ich przybywa.

Wszystko wskazuje na to, że zwycięzcą w wyborach do Senatu na Florydzie został Republikanin Rick Scott. Pokonał on dotychczasowego senatora – Demokratę Billa Nelsona. Mimo upływu 3 dni wygrana nie jest pewna a to dlatego, iż wciąż trwa liczenie głosów w dwóch hrabstwach – Broward i Palm Beach.

REKLAMA

Wszędzie indziej liczenie już zakończono i Scott ma bezpieczną przewagę 60 tysięcy głosów nad konkretem, ale im dłużej trwa liczenie głosów w dwóch ostatnich hrabstwach, tym bardziej ta przewaga maleje. Do tych hrabstw mają wciąż spływać głosy tych, którzy głosowali korespondencyjnie. Są jednak świadkowie pokazujący na nagraniach, iż głosy w obydwu hrabstwach wożone są z miejsca na miejsce wynajmowanymi prywatnie samochodami.

Republikański senator Mario Rubio, który w tych wyborach nie brał udziału, bo jego kadencja kończy się w 2021 roku bije na alarm. „Prawnicy Demokratów zlatują się na Florydę” – napisał senator na Twitterze. „Jasno dają do zrozumienia, że nie są po t,o by upewnić, że każdy głos został zliczony. Są tu po to, by zmienić wynik wyborów, a Broward jest miejscem, w którym zaplanowali to zrobić.

Rick Scott domniemany zwycięzca złożył już pozew przeciwko władzom hrabstw Broward i Palm Beach, które nadzorować maja prawidłowy przebieg wyborów.

Nie będę siedział bezczynnie i przyglądał się jak niemoralni lewicowcy próbują skraść wybory wspaniałym mieszkańcom Florydy – powiedział na konferencji prasowej. – Ich celem jest wciąż w jakiś tajemniczy sposób odnajdywanie nowych głosów do momentu aż zmieni się wynik wyborów.

Podejrzenia o oszustwo dotyczą zwłaszcza hrabstwa Balward, gdzie już wcześniej dochodziło do bardzo wielu kontrowersji przy okazji rożnych wyborów. Tym razem sprawa jednak nie rozejdzie się po kościach. Dochodzenie w sprawie prawidłowego przebiegu wyborów przejęły służby federalne.

„Służby przypatrują się kolejnemu wielkiemu skandalowi korupcyjnemu w związku fałszowaniem wyborów w Broward i Palm Beach” – napisał na Twitterze Donald Trump.

Ten wpis wywoła na pewno wielką falę krytyki ze strony mediów i Demokratów. Oskarżą prezydenta o rzucanie bezpodstawnych podejrzeń i próbę wpływania na wyniki wyborów.

Tymczasem z rożnych miejsc w Stanach Zjednoczonych coraz częściej płyną doniesienie o dziwnych przypadkach. Liczba głosów nie zgadza się  z liczbą zarejestrowanych wyborców, pojawiają się informacje od tych, których zarejestrowano w danym hrabstwie mimo, iż w nim nie mieszkają.

Z Teksasu napływają informacje o głosujących imigrantach, którzy nie mają praw wyborczych. Sprawa wyborów na Florydzie może okazać się katalizatorem do ostatecznego uregulowania kwestii wyborczych, W wielu bowiem stanach nie wymaga się nawet przy oddawaniu głosu okazywania dokumentu potwierdzającego tożsamość. Regulacje blokują Demokraci, którzy twierdzą, iż wymóg okazania dowodu tożsamości ograniczy prawa wyborcze murzynów.

REKLAMA