
Jordan Peterson, psycholog i wykładowca, który dał się szerzej poznać jako 'młot na skrajną lewicę’ odwiedził Szwecję. Kanadyjski erudyta wywołał małe zamieszanie w ojczyźnie współczesnej poprawności politycznej.
Peterson gościł w programie stacji SVT prezentując efekty ponad 25 lat badań oraz faktów naukowych. Jego oponentką była liderka Partii Centrum i samozwańcza feministka, Annie Lööf, która polemizowała z tezami Kanadyjczyka.
Zdaniem Lööf wychowanie ma takie samo znaczenie, a nawet większe niż genetycznie uwarunkowane różnice płciowe.
Tak twierdzą ludzie, którzy wierzą w konstrukty społeczne zamiast faktów – odparł Peterson, który oświadczył, że rodzaj polityki, którą Lööf prezentuje, nie działa, ponieważ maksymalizuje różnice między mężczyznami i kobietami, a nie odwrotnie.
Wskazał również, że technologia i jej rozwój przyczyniły się do emancypacji kobiet bardziej niż sam feminizm. Pod koniec programu wyjaśnił, że nikogo nie „prowokuje” lecz mówi prawdę, a jeśli ludzie są sprowokowani faktami, to jest ich problem. Program chwalono za profesjonalizm gospodarza, który w przeciwieństwie do wielu dziennikarzy nie atakował gościa.
W środę minister spraw zagranicznych Szwecji Margot Wallström, publicznie skomentowała odcinek w swoim oświadczeniu na seminarium dla kobiet. Wzburzona powiedziała, że Peterson powinien „wczołgać się z powrotem pod skałę, z której wyszedł”, dodając, że „nie może pojąć, dlaczego ludzie tracą tak dużo czasu na tego człowieka”.
Dzień później w kolejnym wywiadzie dla SVT Peterson oświadczył, że „Szwecja to eksperyment społeczny, który ma wpływ na cały świat”.