Sześć najciekawszych smaczków afery z szefem KNF

Marek Chrzanowski, szef KNF/fot. PAP/Jakub Kamiński
Marek Chrzanowski, szef KNF/fot. PAP/Jakub Kamiński
REKLAMA

ASZ Dziennik tym razem całkowicie na poważnie wziął się za zgromadzenie kilku najlepszych smaczków, które pojawiły się w związku z aferą z udziałem szefa KNF w roli głównej.

Szef KNF, Marek Chrzanowski zna się na korupcji. Prowadził nawet na jej temat wykład w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie! Jak zauważa portal satyryczny, „teraz przyszedł czas na badania terenowe”.

REKLAMA

Druga rzecz to sam fakt przeszukania gabinetu Chrzanowskiego przez CBA. Oczywiście dopiero po tym, jak wrócił z Singapuru i miał możliwość zabrania i schowania wszelkich niewygodnych dla niego dokumentów czy materiałów. Zadziwiającym jest fakt, że do biura szefa KNF szybciej dostać się można z Singapuru w południowo-zachodniej Azji niż z siedziby CBA…

Kolejnym ciekawym spostrzeżeniem jest zatrudnienie polecanego prawnika. Kowalczyk pracował w należącym do Zygmunta Solorza Plus Banku. Został tam członkiem rady nadzorczej „z oficjalną pensją 4 tys. zł”.

Kolejna kwestia to bardzo dziwny i zupełnie przypadkowy zbieg czasowy. 7 listopada Czarnecki powiadomił prokuraturę o rozmowie z Chrzanowskim. – W normalnym kraju uruchamia to lawinę. W Polsce uruchamia to sekwencję cudów. W zaledwie 24 godziny po zawiadomieniu, PiS przepycha przypadkiem w Sejmie przepis, który pozwala na przejmowanie przeżywających kryzys banków przez inne banki, nawet jeśli banki przejmujące nie mają kasy i same są też zagrożone. O pilne przyjęcie zmian prosił posłów… Marek Chrzanowski – przypomina ASZ Dziennik.

Kolejny motyw to Grzegorz Bierecki, twórca SKOK-ów, senator PiS i właściciel tygodnika „Sieci” braci Karnowskich, tych od bezczelnie propartyjnego portalu wpolityce.pl.

On przyszedł do nas do banku z prośbą włożenia depozytu. Już w tej chwili nie pamiętam, 60-70 mln zł. Na początku powiedzieliśmy mu, że to za duży depozyt. Ostatnia rzecz, jakiej chciałem, to przyjmować depozyt od Biereckiego (…) widocznie chodził po wszystkich bankach – mówił Czarnecki swojemu rozmówcy.

Natomiast według oświadczenia majątkowego Bierecki miał na kontach około 10 milionów złotych. To dopiero „dobra zmiana”!

I ostatnia sprawa to tłumaczenie samego Chrzanowskiego. Otóż to wcale nie jest tak, że prawnik polecany przez szefa KNF miał być słupem, lecz „szpiegiem szefa Komisji Nadzoru Finansowego w grupie Getin Noble Bank”.

– Nie wiemy, co to do końca oznacza poza bezsprzecznie jednym: człowiek z takimi pomysłami nie mógł być mózgiem całej operacji – podsumowuje autor materiału.

Źródło: aszdziennik.pl

REKLAMA