Czy Francja dziś zapłonie? „Żółte kamizelki” paraliżują cały kraj. Setki tysięcy wychodzą na ulice i drogi i domagają się dymisji Macrona [VIDEO]

Protesty we Francji. / Źródło: YouTube
Protesty we Francji. / Źródło: YouTube
REKLAMA

We Francji rozpoczął się wielki protest „Żółtych Kamizelek”. Zablokowane mają być drogi i instytucje publiczne. Francuzi domagają się dymisji Macrona.

Jeśli potwierdza się sondaże, to w protestach na terenie całej Francji udział ma wziąć nawet kilka milionów osób – 20% Francuzów deklarowało przyłączenie się do akcji. Protesty noszą nazwę „Żółte Kamizelki” – od ubrań jakie zakładają motocykliści i ci, którzy będą blokować drogi. Zablokowane mają być także instytucje publiczne i państwowe. Na 17 listopada protestujący zapowiadają też bojkot podatkowy. Deklarują, że nie będą naliczać VAT od transakcji.

REKLAMA

Uczestnicy akcji przedstawiają głównie postulaty socjalne i ekonomiczne, ale i tak wszystko sprowadza się do jednego – dymisji Macrona. Bezpośrednią przyczyną akcji mają być wysokie ceny paliwa. W ciągu roku wzrosły one średnio o 20%.

Chodzi jednak o coś więcej. O arogancka postawę jaką prezentuje Macron i pogardę wobec własnych obywateli.

Zamiast opodatkowywać pracę, wolę opodatkować paliwa. Ludzie narzekający na rosnące ceny paliw to ci sami, którzy narzekają na zanieczyszczenia i to, że ich dzieci cierpią – powiedział Macron komentując zapowiedzi protestów.

Laurent Wauquiez, lider Republikanów odpowiedział: – Jest pan kompletnie oderwany od rzeczywistości i nie rozumie pan, że opodatkowanie paliw oznacza opodatkowanie tych, którzy pracują.

Cała akcja rozpoczęła się od grupy założonej na Facebooku „Blokada 17 listopada”, która szybko zyskała 250 tysięcy obserwujących i deklarujących udział w proteście

Do protestów przyłączają się też służby publiczne takie jak policja, straż pożarna, czy ratownicy medyczni. Na razie doniesiono o kilku incydentach. Policja aresztowała m.in kierowcę, który samochodem próbował przebić się przez blokadę. W lokalnych starciach zginąć miała 1 osoba, ale ta informacja nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona.

REKLAMA