Żony policjantów płaczą w mediach, że mężowie mają dyżury i muszą jeść kanapki

Policja - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/Grzegorz Momot
Policja - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/Grzegorz Momot
REKLAMA

Przyznajemy, czytając takie „doniesienia” nie wiemy, czy śmiać się, czy płakać. Po protestach policjantów, które w pewnym momencie doprowadziły niemalże do paraliżu tej służby, teraz przyszedł czas na … żony policjantów.

„Aż trudno uwierzyć, ale sytuacje, w których funkcjonariusz nie dostał wolnego, by móc pojechać na ślub siostry, pogrzeb babci czy dotrzeć na czas na porodówkę, gdzie na świat przychodziło właśnie jego dziecko, są na porządku dziennym. Czy może być dla zwykłego człowieka coś ważniejszego? W życiu mundurowych owszem – bezpieczeństwo obywateli i rozkaz przełożonych” – pisze Anna, której mąż jest funkcjonariuszem policji.

REKLAMA

Takie „żale” wylewane w mediach to nie nowość. Na Facebooku powstała nawet specjalna grupa zrzeszająca kobiety, które są niezadowolone z faktu, że są partnerkami funkcjonariuszy.

Jednym z podstawowych „wyrzutów” żon funkcjonariuszy jest… zmianowa praca.

” Życie rodzinne to ciągły chaos. Największym bólem jest to, że nikt nawet nie zapyta „czy jesteś w stanie przyjść jutro na 8 nie na 13?” tylko poinformuje, że jutro służba jest na 8 nie na 13. Nikogo nie interesują plany prywatne policjanta w pierwszej linii. Dlaczego naczelnicy czy kierownicy mogą przychodzić do pracy „jak chcą” a zwykli policjanci są pomiatani? Nie mają prawa do rodziny i innego życia niż praca?” – pisze Karolina.

„Według pierwszej formy grafiku mąż miał mieć wolne. W niedzielę dowiedział się, że jest zmiana i dzisiaj pracuje na godzinę 9. Musiałam przełożyć swoją wizytę u lekarza, ponieważ nie mam z kim zostawić dziecka (nasi rodzice pracują). Nie wspomnę o tym, że jest godzina 22 a mąż nadal w pracy. Nie dość, że na służbę musi się stawić 30 minut wcześniej i nikt tego czasu im nie odda, to jeszcze nikt nie poinformował, że jego drużyna zaplanowana jest do zatrzymań. Także od godziny 9 jest na kanapkach i sałatce” – żali się inna kobieta.

Naszym zdaniem, zdanie „od godziny 9 jest na kanapkach i sałatce” jest kwintesencją i w zasadzie kończy temat protestu, pokazując jak poważni są jego przedstawiciele.

Na szczęście nikt nikomu jeszcze nie każe być policjantem, ani żoną policjanta. Narzekanie na coś co samemu się wybrało, jest co najmniej nielogiczne.

źródło: money.pl / Wolność24.pl

REKLAMA