Kolejna afera z urzędnikami pomocy społecznej. Dzieci zabierane wyłącznie ze względu na biedę to już smutna codzienność. A miało być inaczej.
Tym razem głównymi bohaterami smutnej historii jest para ze Szczecinka. Andrzej Kurek wraz z Pauliną Kadej wychowują czwórkę małych dzieci. Sami przyznają, że sytuacja finansowa jest zła, jednak w żaden sposób nie wpływa na wychowanie i szczęście maluchów.
Niestety prawdziwe szczęście dzieci nie jest brane przez pracowników MOPSu, którzy autorytatywnie stwierdzili, że należy rozdzielić rodzinę. Nie zważali na fakt, iż syn miał zaledwie 11 dni!
„Synka karmiłam piersią. To draństwo, nawet kobiety w więzieniu mogą karmić swoje dzieci” – komentowała pani Paulina.
Dwójka najmłodszych dzieci, czyli syn Sebastian i dwuletnia Kasia trafili do pogotowia opiekuńczego. Starsze Fabian (3,5l.) i Angelika (6,5l.) bezpośrednio z przedszkola zostali zawiezieni do rodziny zastępczej.
„Opiekowaliśmy się dziećmi, jak potrafimy najlepiej. Naszym jedynym problemem jest bieda. Ale czy z biedy można odbierać dzieci? Można je rozdzielać?” – mówiła rozżalona matka.
Decyzja MOPSu,PCPRu i sądu szczególnie dziwi, gdy spojrzymy chociażby na raporty przedstawione przed dyrektora przedszkola, do którego uczęszczały dzieci.
„Dzieci zawsze ubrane były w czystą odzież adekwatnie do pogody. Na widok rodziców reagowały radością. Przyprowadzane były regularnie” – mówił Bogusław Bartosik.
Niestety, lewacka zasada, że dzieci należą do państwa jest w zakodowana w głowach urzędników.
„Aby dzieci mogły wrócić do domu, rodzina powinna wykonywać zalecenia MOPS-u, PCPR-u i sądu. Dzieci powinny być właściwie leczone i traktowane z miłością” – napisała w oświadczeniu Agnieszka Osowska z MOPS w Szczecinku, czym praktycznie odebrała złudzenia rodzicom.
źródło: SE.pl / Wolność24.pl
