
W końcu po kilku miesiącach politycy raczyli zjawić się w sądzie. Przy okazji wspólnego spotkania nie szczędzili sobie oczywiście złośliwości. Chwilę przed rozprawą, która zaplanowana była na godzinę 10, Kaczyński i Wałęsa spotkali się obok sali. Doszło do nietypowej wymiany zdań.
– Nie ukrywam, że nie jest to dla mnie miła okazja – powiedział Jarosław Kaczyński. – A dla mnie miła – odpowiedział Lech Wałęsa.
– Na początku dobrze nam się współpracowało, dopóki ich kontrolowałem było świetnie – kontynuował Wałęsa. – Ja nie zamierzam rozmawiać na tym poziomie, to jest inna kultura – ucinał Kaczyński.
Jednak Wałęsa nie dał za wygraną. – Oczywiście, że inna, oczywiście. Nie ma określeń, by nazwać tych ludzi – skontrował najsłynniejszy ekspert od kablowania na świecie.
Przypominamy, proces z powództwa Jarosława Kaczyńskiego rozpoczął się 5 marca. Chodzi o słowa Lecha Wałęsy, że Kaczyński „podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 r.”. Oprócz tego Wałęsa mówił, że Kaczyński „nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie” oraz oskarżał go o wydanie polecenia wrobienia Lecha Wałęsy z komunistyczną bezpieką.
Lech Wałęsa zapowiedział zaraz po otrzymaniu pozwu, że nie zamierza przepraszać Kaczyńskiego. – Niczego się nie wypieram i z niczego nie będę się przed Panem i Pańskimi agentami wyciągniętymi z komuny tłumaczył. Kto ma rację, rozstrzygnie gdański sąd – pisał Wałęsa na Facebooku.
Pomimo tego, że to Kaczyński pozwał Wałęsę, to żaden z nich nie zjawił się wcześniej w sądzie. Kaczyński tłumaczył się złym stanem zdrowia, choć nie przeszkadzało mu ono jeździć na konwencje wyborcze jego partii.
Źródła: onet.pl/nczas.com